wtorek, 26 stycznia 2016

01. Fun Boys

Jimin


No i się zaczęło.
Szaleństwo. Wystarczyło tylko krótkie, aczkolwiek znaczące zdanie, aby w całym dormie zapanował chaos. Wszyscy natychmiastowo się ożywili, całkowicie zapominając o wcześniejszym zmęczeniu, oprócz mnie, ponieważ jako jedyny nadal nie ruszyłem się z miejsca.
Ale to nie tak, że mnie to nie obchodziło, absolutnie. Wewnętrznie skakałem ze szczęścia, serio... Tylko ciało odmawiało mi posłuszeństwa.
- Może to uczcimy i pójdziemy spać? - zaproponował Yoongi i uniósł zwycięsko ręce, gdy reszta towarzystwa z lekka się uspokoiła. Pokiwałem ledwo widocznie głową na znak, że jestem chętny, choć prawdopodobnie nie wyglądało to zbyt entuzjastycznie. Nic na to nie poradzę, przepraszam. Padam na twarz, a chrapiący przez pół nocy Hoseok wcale nie sprawił, że spało mi się lepiej.
- Odpoczniesz w samolocie. - Lider nawet nie schował telefonu, zamiast tego ponownie zaczął wystukiwać coś w jego klawiaturze, nie zawracając sobie głowy naszymi zdziwionymi minami.
Zaintrygowały mnie jego słowa. Namjoon coś knuł i się z tym nie krył; problem w tym, że nie mówił wprost co. Czy to była jakaś nowa gra? Jeśli nie, najwidoczniej miał problemy z precyzyjnym wysławianiem się.
- O co ci chodzi? Jaki samolot? - Hobi obrzucił go podejrzliwym spojrzeniem, upuszczając przypadkiem pomarańczę, którą wcześniej trafił Jina. Swoją drogą jemu też się oberwało, najstarszy nie ma aż takiego złego cela, jak mogłoby się wydawać, ponieważ perfekcyjnie wymierzył odległość i rzucił jabłkiem w sam środek głowy Hoseoka.
Dla takich chwil warto wstawać wcześniej.
- Głupi jesteś. Lecimy na wakacje, to chyba jasne.
Odchrząknąłem głośno. Rap Monster uniósł wzrok znad telefonu i w geście zdziwienia ściągnął brwi, napotykając się na sześć niezrozumiałych spojrzeń.
- Nie wiem, jakim prawem podejmujesz tak ważne decyzje za nas. Bycie liderem cię do tego nie upoważnia. - Głos Jina był jak zwykle delikatny i opanowany. Może to przez przemęczenie nikt z nas nie miał siły prowokować do większych sporów czy kłótni, w każdym bądź razie było to ostatnim, czego w tamtej chwili potrzebowaliśmy.
Oprócz Namjoona, który najwidoczniej stwierdził, że ma trochę więcej przywilejów od nas. Ale, prawdę mówiąc, wakacje nie były złym pomysłem, ba, nawet bardzo dobrym. Nie pamiętałem już, kiedy pełną siódemką pojechaliśmy gdzieś aby odpocząć, a nie pracować.
- Źle się zrozumieliśmy - westchnął, uśmiechając się lekko. - Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało.
Spojrzeliśmy po sobie z chłopakami. Utkwiłem wzrok w Jungkooku, który w tamtym momencie zawzięcie wgapiał się w obraz za oknem. Na dworze wydawało się być ciepło, ale nie zbyt gorąco, a letnie niebo gdzieniegdzie pokrywały śnieżnobiałe chmury, w żadnym stopniu nie zapowiadające pogorszenia się pogody. Można by powiedzieć, że warunki do życia były wręcz idealne, a na pewno dla mnie. Z chęcią położyłbym się wtedy na trawniku w cieniu drzewa i zasnął, nie przejmując kompletnie niczym.
Moją uwagę zwróciła jednak postawa maknae. Chłopak był jakiś... Nieobecny? Ciemne oczy nie wyrażały żadnych emocji i chyba nawet zapomniał o mruganiu, usta natomiast mocno zaciskał w cienką linię, stukając trzema palcami prawej ręki o swoje udo. Wyglądał, jakby rozważał nad czymś ważnym, a przynajmniej dla niego, przez co sam zacząłem zastanawiać się, o co może chodzić.
- Jestem za - wypalił w końcu, gwałtownie przechylając głowę ku towarzystwu. Już myślałem, że się dzisiaj w ogóle nie odezwie, ale dobrze było w końcu słyszeć jego głos.
- Za czym? - Tae wychylił się zza szafki i z pełnymi płatków ustami zrobił zdziwioną minę. Ja naprawdę nie wiem, skąd ten chłopak się urwał, ale nie miał za grosz wyczucia. Czy on w ogóle wiedział, o czym rozmawialiśmy?
- Za wyjazdem. Będzie fajnie.
Uśmiechnąłem się lekko i w końcu ruszyłem z miejsca, aby stanąć obok Kooka i zawiesić rękę na jego ramieniu. Pomimo, że nawet na mnie nie spojrzał, jeden kącik jego ust uniósł się delikatnie ku górze.
- Też tak myślę.
Namjoon ucieszył się, słysząc moje słowa. Widać było, że z lekka ulżyło chłopakowi, bo prawdopodobnie jego dobre chęci zostały odebrane całkiem negatywnie.
- Zastanówcie się, kiedy ostatnio pojechaliśmy gdzieś razem aby odpocząć, a nie pracować? - zapytał i przejechał wzrokiem po każdym z nas.
No właśnie, kiedy? Pół roku temu? Jasne, chciałbym, ale niestety nie przypominałem sobie żadnej takiej sytuacji nawet w tak dużym odstępie czasowym.
- Chciałbym spotkać się z rodziną - oznajmił Jin, gniotąc w dłoniach kolorową karteczkę samoprzylepną. Zmienił mu się wyraz twarzy i teraz był jakiś... Bardziej nerwowy, niespokojny. Nie rozumiałem, czemu ta rozmowa na niego tak działała. W końcu to tylko słowa, jeszcze nic nie postanowiliśmy, a on był nastawiony tak, jakby wszystko specjalnie działało przeciwko niemu.
- Nie zabronię ci tego - odparł łagodnie Nam i wreszcie odłożył telefon na stół. - Po prostu poprzednio wyglądało to tak samo, pamiętasz? Każdy rozjechał się w swoją stronę i naszym kolejnym spotkaniem była próba w studiu... Jedyne, czego chciałem, to pozytywnie spędzić czas ze swoimi przyjaciółmi.
Jin wyglądał jak balonik, z którego momentalnie uleciało powietrze, a wraz z nim złość i nerwy. Słysząc jego słowa, opuścił głowę, zapewne starając się w pełni przyjąć do wiadomości to, co powiedział. Szczerze mówiąc błagałem w duchu, aby żaden z nich nie miał nic przeciwko, bo ten pomysł naprawdę mi się podobał. Rap Monster trafił w sedno.
- No dobra - powiedział w końcu Seokjin, prostując się do pionu. Tym razem jego twarz przyozdabiał delikatny uśmiech, co tylko rozwiało moje obawy, że zrobi to pod presją albo poczuciem przymusu. Nie chciałem tego. - Ten pomysł wcale nie jest taki zły.
Odetchnąłem z ulgą. Dobra, więc czwórka z nas była chętna, ale co z resztą? Tak czy siak to ponad połowa, a jeśli idziemy drogą demokracji, powinniśmy jechać, prawda? Byłem niemal całkowicie pewny, że Hobi i V nie zrezygnują z tak unikatowej szansy na bezkarne wygłupy i szaleństwa.
Więc został jeden.
- Yoongi hyung... - jęknął Tae, podsuwając pod jego opuszczoną głowę dłoń. Zamachał kilkakrotnie, aby przywrócić świadomość starszemu, ale jak się okazało, spał. Rany, on naprawdę zasnął? Jak to w ogóle możliwe, skoro jeszcze chwilę temu całkiem normalnie z nami rozmawiał?
- Yoongi!
Gdy ten wrzasnął mu do ucha, Min gwałtownie poderwał się z miejsca i z całą siłą runął na podłogę, uderzając się przy tym w piszczel. Powstrzymałem śmiech, patrząc jak ten żałośnie rozmasowuje obolałe miejsce, a obok niego delikatnie buja się drewniane krzesło, które pociągnął za sobą. Poza tym narobił sporo hałasu... Jego mina i mordercze spojrzenie wyrażało więcej, niż tysiąc słów.
- Frajer - rzuciłem tylko w jego stronę, nie mogąc już dłużej powstrzymać głośnego parsknięcia śmiechem. Zgiąłem się w pół i zasłoniłem dłońmi usta, kątem oka dostrzegając Jungkooka, którego mina zresztą była niemniej ucieszona. Z tą różnicą, że najprawdopodobniej bawiło go moje dziecinne zachowanie, a nie spektakularna gleba tej sieroty...
Poczułem, że kładzie swoją dłoń na moich plecach i się wyprostowałem, ocierając przegubem dłoni łzy, które zdążyły zebrać się w kącikach oczu. Odwróciłem głowę w stronę maknae posyłając mu ciepłe spojrzenie i widząc radosną twarz chłopaka w końcu poczułem, że ta miła atmosfera, którą zatraciliśmy parę miesięcy temu, wreszcie wraca.
- Umrzesz, Parku Jiminie - wywarczał do mnie przez zęby, nadal tkwiąc na podłodze. Ponownie wybuchnąłem śmiechem, mając przed oczami ten moment, w którym jeszcze leciał. Dokładnie zapamiętałem tą bezcenną minę. Krzyk, który nie zdążył się jeszcze wydobyć z jego otwartych szeroko ust, zdezorientowany wzrok i ręce, błądzące w powietrzu w każdym kierunku, szukając czegoś, co można by pochwycić. No cóż, los jednak zdecydował inaczej i skończył poobijany tuż przed naszymi stopami. - Co cię tak śmieszy?
- Mam ci przypomnieć?
- Zamknij się. - Wstał i otrzepał spodnie, sycząc lekko podczas dotykania zranionej części ciała. - A ty - zwrócił się do Taehyunga, wskazując na niego palcem - ty sobie nie myśl, że ja ci to tak łatwo odpuszczę.
- A-ale wcześniej nie reagowałeś... - Spuścił głowę, spoglądając na wewnętrzną część swoich dłoni. Celowo unikając karcącego i zimnego wzroku hyunga, plątał ze sobą palce i na powrót je rozprostowywał, zupełnie jakby było to najciekawszym możliwym zajęciem.
- Może powinienem ci to opatrzyć? - zainterweniował najstarszy i szybko znalazł się obok Yoongiego, siadając wygodnie na podłodze tuż przy jego nogach. Oho, tryb: mama Jin aktywowano. - Może usiądź, będzie mi wygodniej - dodał, nie czekając nawet na odpowiedź młodszego. Szybko podwinął nogawkę jego spodni, na co ten, zupełnie się tego nie spodziewając, wyrwał do tyłu, wpadając na szafkę.
- Cholera, kto to tutaj postawił?! - krzyknął, łapiąc się za biodro.
Żałowałem, że nie miałem przy sobie aparatu, aby uwiecznić tą piękną chwilę.
- Ja nie wiem, czy zabranie cię ze sobą na wczasy będzie dobrym wyjściem... - wydukałem przez śmiech i poklepałem go pocieszająco po ramieniu. - O, mam! Kupimy ci nowe ochraniacze, żebyś w razie potrzeby nie płakał za bardzo, gdy się potkniesz o powietrze albo coś.
- Jak tylko się ogarnę, to masz w zęby - odgryzł się i popatrzył na mnie spod byka, ogłaszając tym również, że mogę zacząć uciekać.
Mhm, już to widzę.
- No więc... - Spojrzałem na nadgarstek, udając, że znajduje się na nim zegarek. - Myślę, że wyrobisz się dopóki wrócimy.
Przymrużył oczy i otworzył usta, ale niestety między nas wkroczył Hoseok, przerywając to miłe przedstawienie. Widziałem w jego oczach rozbawienie, ale aby było bardziej dramatycznie, zrobił przejętą minę, co wyglądało raczej jakby pilnie chciało mu się do toalety.
- Dobra, starczy. - Rozłożył ręce, kładąc nam dłonie na klatkach piersiowych. - Czas to wszystko podsumować. Więc nikt nie ma nic przeciwko wyjazdowi, tak?
Każdy z nas odruchowo spojrzał na Sugę. Momentami przerażała mnie ta synchronizacja, ale czasami wynikały z tego naprawdę zabawne sytuacje.
- Jestem za. - Posłał mi szeroki uśmiech mówiący, że nie pozostało mi wiele czasu i odwrócił się, patrząc centralnie w moją stronę. - Osobiście dopilnuję tego, aby Jimin przypadkowo zgubił się gdzieś na lotnisku.

***

Zanim ustaliliśmy miejsce w jakie końcowo mieliśmy się udać, minęło dobrych kilka godzin. Nie wiem nawet, jak mógłbym opisać to, co między się między nami działo, po prostu chciałem jak najszybciej wymazać te wydarzenia z pamięci. Tak, był to czas pełen kłótni, krzyków i strachu, że jakiś dziwny przedmiot niespodziewanie trafi cię w głowę.
Zdenerwowany Taehyung to niezrównoważony Taehyung - zapamiętać.
Początkowo Hoseok upierał się ku temu, aby zrobić sobie wycieczkę po Korei, jednak tak szybko jak wyskoczył z pomysłem z niego zrezygnował. Kiedy został przybity do podłogi ciężką i zbitą poduszką, jego jedynym problemem było przeliczenie zębów i sprawdzenie, czy aby na pewno jakiegoś nie stracił. Tak bliskie spotkanie z panelami z pewnością nie należało do najprzyjemniejszych, ale przynajmniej nie odzywał się już przez resztę czasu. To okrutne, ja wiem, ale Hobi był jedyną osobą, która popierała ten pomysł.
Yoongi i Jin natomiast podsunęli pomysł tygodniowego powrotu do Ameryki, co zyskało zainteresowanie Rap Monstera, ale zaraz po tym ze strony Jungkooka padła propozycja wylotu do Europy, co z kolei przypadło do gustu mnie. Zauważyłem kątem oka, że Jin i Namjoon zmienili nastawienie i zaraz potem oznajmili, że są jak najbardziej za. Ja też byłem, bo jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji pobyć w tamtym miejscu dłużej niż dzień czy dwa, przez co bardzo ubolewałem. Teraz, gdy nadarzyła się okazja, nie miałem zamiaru jej zmarnować.
Zwiedzić nasz kraj możemy w każdym momencie, mieliśmy już także szansę zobaczyć skrawek miasta aniołów, czyli Los Angeles, głupstwem byłoby zatem odrzucenie takiej propozycji.
Długo staraliśmy się przekonać pozostałych, którzy uparcie twierdzili, że to nie jest dobry pomysł. Jak na ironię, nie mieli żadnego argumentu, który wystarczająco przekonałby nas do ich zdania, dlatego jednogłośnie przegrali tę bitwę. Chociaż Suga był wtedy ewidentnie zdenerwowany i podirytowany, wiedziałem, że z czasem mu przejdzie i kiedy spędzimy razem trochę czasu, poprawi mu się humor. Zawsze taki był, na zewnątrz oziębły i lekko wywyższający się, ale tam w środku kryła się całkiem inna, przeciwna temu osobowość. Yoongi był naprawdę wspaniałym przyjacielem, na którego zawsze mogłem liczyć i nigdy mnie nie zawiódł, chociaż nasza relacja, jak widać, była dość... specyficzna, a zarazem ciekawa. Trochę jak rodzeństwo, dogryzające sobie na każdym kroku, ale z drugiej strony bardzo bliskie.
- Mógłbyś wyjść z mojego pokoju? - zapytał mnie jeszcze tego samego dnia, kiedy szukałem ładowarki pod jego łóżkiem.
- Wyjdę, jak mi ją oddasz. Ostatnio ci ją pożyczałem, ale... - Nie dokończyłem, bo zamiast tego z moich ust wydobył się niespodziewany krzyk. Wydaje mi się, że to normalna i całkowicie ludzka reakcja na widok pająka chodzącego po twojej ręce.
Szybko strzepałem tego potwora z dłoni i wyczołgałem się spod łóżka, zahaczając przy okazji głową o drewnianą ramę. Pogłaskałem się po włosach, sycząc lekko z bólu, ale zaraz mi przeszło kiedy tylko przypomniałem sobie, co jeszcze przed chwilą człapało po mojej ręce.
Aż się wzdrygnąłem. Fuj.
- Nie drzyj się tak. - Zielonowłosy westchnął głośno, kładąc się na materacu. Założył ręce za głowę i przymknął oczy, narzucając sobie na nogi ciemnobrązowy, puchaty koc, który kiedyś dostałem od mamy. Ta, początkowo był mój, ale jak widać ktoś inny go sobie przywłaszczył. - Przeszkadzasz mi. Przypominam ci, że na lotnisku mamy być za jakieś dwie godziny, a ty się jeszcze nawet nie spakowałeś...
- Potrzebuję tej ładowarki. Nie zgubiłeś jej przypadkiem?
Z lekkim skrzypnięciem drzwi do pokoju wparował Taehyung, podchodząc do nas skocznym krokiem. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy zobaczył, że Suga nie jest jedyną osobą w pomieszczeniu i posłał mi radosne spojrzenie.
- Jak tam? - zapytał, zarzucając mi rękę na ramię. Skapujące z jego włosów krople wody wskazywały na to, że kilka minut temu brał prysznic. - Hyung, oddaję ci ładowarkę. Miałem to zrobić wczoraj, ale zapomniałem - dodał, nie czekając nawet na moją odpowiedź.
Ja nie wiem, jakim prawem. Życie jest niesprawiedliwe.
- To moje - westchnąłem i wpakowałem przedmiot do kieszeni, uprzednio wyrywając go z rąk Yoongiego. Zgromił mnie spojrzeniem i szturchnął lekko stopą. - Dobra, już idę. Dzięki, Tae...
- A, właśnie - zatrzymał mnie, kiedy wychodziłem z pokoju. - Jungkook cię szukał.
Przytaknąłem tylko, chociaż chłopak nie był w stanie tego nawet zobaczyć, bo byłem już dawno poza pokojem i kierowałem się w stronę swojej sypialni. Przekroczyłem jej drzwi i zobaczyłem maknae leżącego na moim łóżku ze słuchawkami w uszach. On chyba mnie nawet nie zauważył, bo nadal pogrążony we własnych myślach podrygiwał w rytm muzyki, stukając miarowo palcami o udo. Podszedłem do niego i ściągnąłem mu słuchawki z głowy, na co od razu się uśmiechnął, co odwzajemniłem.
- O co chodzi? - zapytałem, wyciągając spod łóżka dużą, czerwoną walizkę, do której zaraz zacząłem pakować ciuchy.
- Musi o coś chodzić, żebym przyszedł odwiedzić swojego hyunga? - Wstał z materaca i usiadł na podłodze obok mnie. - Nudziło mi się.
Pokiwałem głową, sunąc suwakiem wzdłuż torby. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej kilka ciuchów, po czym rzuciłem je na łóżko, przechodząc do kolejnej półki.
- Spakowałeś się już? - zadałem kolejne pytanie i zdjąłem z wieszaka dwie bluzy z kapturem.
- No pewnie. - Położył się na podłodze i okręcił jedną słuchawkę wokół palca. Uniósł rękę do góry, przymykając prawe oko. - Wszyscy są już gotowi.
- Oprócz mnie. - Zaśmiałem się pod nosem. - Już kończę. O której wyjeżdżamy?
- W sumie to nie wiem... - Westchnął i podparł się rękoma za plecami. Przerzucił na mnie spojrzenie, z które ciężko było mi wyczytać, co chodzi mu po głowie. - Powiedz szczerze, Jimin. Cieszysz się na wyjazd?
- Jasne - odparłem bez zastanowienia. Wszedłem do łazienki i zgarnąłem z niej kosmetyki, wrzucając je kolejnie do torby. Zakończywszy pakowanie, zasunąłem zamek i odstawiłem walizkę pod drzwi, rozsiadając wygodnie obok niego. - Dlaczego pytasz? Nie chcesz jechać?
- Nie, no coś ty! - szybko zaprotestował. Dostrzegłem błysk w jego oczach. - Bardzo chcę. Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić tego, jak ogromnie jestem szczęśliwy! - Z każdym kolejnym słowem wydawało się, że napływa do niego coraz więcej energii. Zrobił się żywszy i weselszy, ale w pewnym momencie przygasł i z ogromnego płomienia zrobiła się niewielka iskierka. - Ja po prostu... Nie wiem, wydaje mi się, że pozostali są na mnie trochę źli przez to, że nie jedziemy tam, gdzie chcieli. To nie tak, że mam gdzieś ich zdanie...
- Masz na myśli Yoongiego? - przerwałem mu i się roześmiałem. Kąciki jego ust powędrowały ku górze, ale pokręcił przecząco głową.
- Niekoniecznie - odparł, podkulając nogi i opierając brodę na kolanach. - Prawdę mówiąc nie ważne gdzie pojedziemy... Po prostu chciałbym spędzić w wami czas tak, jak kiedyś. Pamiętasz? Stęskniłem się za tym, gdy niczym się nie przejmowaliśmy i po prostu cieszyliśmy chwilą.
Ciepło rozeszło się natychmiastowo po całym moim ciele. To było przyjemne uczucie wiedzieć, że ktoś jeszcze myśli w ten sam sposób co ja.
Cieszyłem się.
- Masz rację. Jednak potrafisz czasem powiedzieć coś mądrego. - Poczochrałem jego włosy i wstałem, podając mu rękę. Z charakterystycznym dla niego uśmiechem skorzystał z mojej pomocy, odrzucając odruchowo grzywkę na prawą stronę. - A teraz chodź. Musimy się upewnić, że o nikim nie zapomnimy.

***

- Wszyscy są gotowi?
Jin był tej nocy nad wyraz niespokojny. Co chwilę sprawdzał, czy wszystko ze sobą wziął, poprawiał nasz ubiór i pytał, czy na pewno chcemy jechać. No co mieliśmy mu odpowiedzieć? Że nie? Już widzę jego minę na te słowa.
- Pytasz się już trzeci raz, hyung. - Tae poklepał go po ramieniu, zapinając pas. - Możemy już jechać, bo jak tak dalej pójdzie, to spóźnimy się na samolot.
- Jasne - odparł, zaciskając ręce na kierownicy. Odpalił samochód i ruszył.
Obejrzałem się jeszcze tylko za siebie, starając zapamiętać wygląd domu przed powrotem. Chociaż to śmieszne, miałem wrażenie, że kiedy wrócimy będzie wyglądał jakoś inaczej. Nie wiem dlaczego tak, w końcu często gdzieś wybywaliśmy, ale wtedy byłem lekko zmartwiony.
Spojrzałem na Jungkooka siedzącego obok mnie. Opierał głowę o ramię Namjoona, a widząc jego lekko rozchylone usta i zaciśnięte powieki doszedłem do wniosku, że zasnął. Wyglądał tak niewinnie, że aż zachciałem zrobić mu zdjęcie.
Był późny wieczór, a może i już nawet wczesna noc. Niestety ciężkie i duszne powietrze wcale nie sprzyjało podróży, miałem więc nadzieję, że na lotnisku i w samym samolocie nie będzie tak niekomfortowo.
Kiedy dojechaliśmy, od razu udaliśmy się na odprawę. Niechętnie obudziłem maknae, chociaż było to nie lada wyzwaniem, bo chyba każdy wiedział, jak twardo potrafił spać. Na całe szczęście mieliśmy lecieć samolotem prywatnym i nie musieliśmy martwić się bardzo prawdopodobnym natręctwem ze strony innych ludzi.
Po jakiejś godzinie spokojnie już lecieliśmy ponad ziemią. Chłopaki niemal natychmiastowo pozasypiali, ja jednak przez dłuższą chwilę pusto wgapiałem się w obraz za oknem. Z góry wszystko wyglądało tak dziwnie... Nierealistycznie. Trudno było mi dopuścić do siebie, że jeszcze chwilę temu sam stąpałem po ziemi i że kiedy spoglądałem w dół tysiące innych ludzi robiło to samo, nie wiedząc nawet o tym, że ja unoszę się gdzieś w powietrzu.
Od razu przypomniał mi się nasz pierwszy lot. Byłem tak przerażony, że siedząc w środku się rozpłakałem. Pamiętam, że wtedy Jungkook do mnie podszedł i ten stres się zmniejszył, a całą resztę podróży razem przegadaliśmy. Teraz jest to dla mnie całkowicie naturalną rzeczą, ale jeszcze pięć lat temu nie przyjąłbym tego do wiadomości.
Westchnąłem cicho, opierając głowę o fotel. Do moich uszu docierał jedynie głośny szum silników i nic poza tym, w środku panowała grobowa cisza. W przeciwieństwie do poranka, wcale nie chciało mi się spać, miałem ochotę z kimś porozmawiać, ale niestety w tamtym momencie byłem zdany tylko na siebie.
Przymknąłem oczy i zastanowiłem się nad tym, co może nas spotkać w nowym miejscu. W końcu to kawał drogi z Korei do Hiszpanii, całkiem inna kultura, język, zwyczaje, pogoda. Wszystko. Trochę mnie to przerażało, ale mając ze sobą tych sześciu głupków...
Tak, zapowiadały się niezapomniane wakacje.  
Ależ to wyszło długie!
Strasznie mi się ciężko pisało drugą połowę. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mam nadzieję, że nie wyszło tak źle, jak ja to widzę. *chlip chlip*
Ale za to jestem zadowolona z fragmentu poświęconego Yoongiemu. Wcale nie chciałam go krzywdzić, samo tak jakoś... XD
Zanim pojawi się drugi rozdział, prawdopodobnie wstawię one shota o TaeGi (tak, zamówienie), ponieważ rozplanowałam już sobie cały i mam na niego wenę. Bardzo.
Ach, i ogromnie dziękuję za tak pozytywne komentarze pod prologiem! Nie sądziłam, że zostanę przyjęta tutaj tak ciepło, to dla mnie ogromna motywacja.
Czy jest coś jeszcze, co powinnam napisać? Nie wiem, wspomnę tylko, że jeżeli kogoś to interesuje, na bieżąco aktualizuję postęp w pisaniu kolejnych rozdziałów. Znajdziecie to po lewej w informacjach.
To chyba tyle.
Hope u like it!~
Malffu.

8 komentarzy:

  1. Awu ale supi rozdział. Myślę że całość wyszła dobrze, łącznie z drugą połową.
    Haha tamten moment z Yoongim wyszedł świetnie. Mama Jin oczywiście musiała się nim zająć.A do tego Jikook się tworzy aww.
    Bardzo podoba mi się jak opisujesz różne sytuacje, dopiero co wyszedł ten rozdział a ja juz mam ochotę na następny. Czekając na ten codziennie tu zaglądałam czy może juz się nie pojawił :)
    Podsumowując naprawdę super czyta się Twoje opowiadania i jak zawsze czekam na więcej!
    (Mam nadzieje ze między V i Hobim na wycieczce coś zaiskrzy *tak bardzo otp* XD)
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w sekrecie Ci powiem, że choć w samym "Fun Boys" będzie o nich niewiele, planuję jakiś special pod koniec serii tylko i wyłącznie o VHope. Ale shh, nikomu nie mów!

      Poza tym dziękuję za miłe słowa i motywację! ♥

      Usuń
    2. Okej, nikomu nie powiem! <3

      Usuń
  2. AAAAAAAAAA, nowy rozdział! A jeszcze dwa dni temu weszłam na bloga i nic nie było! No dobra, przyznaję się bez bicia... wchodziłam codziennie z nadzieją, że będzie nowy rozdział, ale ciii... Jeszcze wyjdę na jakiegoś stalkera, ale cóż poradzę? Już zdążyłam pokochać te opowiadanie, choć dopiero się zaczęło! *-*

    W ogóle to jak możesz, już niemal na początku rozdziału popłakałam się ze śmiechu na wzmiankę o tym, jak Hoseok dostał jabłkiem w środek głowy. Jezuu, zawsze sobie wszystko dokładnie wyobrażam i chyba nie dam rady zliczyć momentów podczas czytania, w których wybuchałam śmiechem. Aż mnie gardło rozbolało! Jak tak dalej pójdzie, to będziesz musiała mi jakieś tabletki kupić, żebym nie musiała się martwić o utratę głosu podczas czytania Twoich tekstów. XD

    O rany, na dodatek Tae był tutaj taki słodki, jak tak wyskoczył z tą buzią pełną płatków. Uwielbiam Tae takiego roztrzepanego i uroczego, nie wyobrażam sobie go inaczej, mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach nadal taki będzie, aw aw. <3

    Dobra, całkowicie rozłożyła mnie na łopatki ta akcja z Yoongim. Aż sama prawie spadłam z krzesła! Po pierwsze- jak można tak zasnąć w trakcie rozmowy?! No nie... no dobra, sama zasypiam w randomowych miejscach, ale Suga to już przesada xd Poza tym coś poszkodowany jest nasz raper, a to go z łóżka zrzucają, a to wpada na szafki. Biedak! Po drugie- UWIELBIAAAAAAM, po prostu wielbię, jak w opowiadaniach Jimin i Yoongi skaczą sobie do gardeł! To mi tak strasznie do nich pasuje, serio. Jiminie taki mądry i od frajerów wyzywa, ale coś czuję, że Yoongi w kolejnych częściach mu jeszcze pokaże (mam nadzieję, bo ubóstwiam te sprzeczki między nimi, a zwłaszcza jak Ty je opisujesz <3). Szkoda tylko, że Jimin jednak nie zgubił się na tym lotnisku... byłoby śmiesznie. xD (Jiminie wybacz!)

    Ach... czym byłby mój komentarz bez feelsów nad moim OTP? *w* JIKOOK TAK BARDZO <3 dobra, nie było go aż tak dużo, ale ja wielbię każdą sytuację między nimi, nawet jak tylko stoją albo siedzą obok siebie, to moje feelsy już się uaktywniają, więc o czym ja w ogóle mówię. Już jak tylko przeczytałam, że Jungkook leży na łóżku Jimina to zaczęłam szczerzyć się jak głupia xd I Jungkookie, ja wiem, czemu tak się cieszysz na ten wyjazd. Wiem jeszcze zanim ty wiesz ^^ sdakjdshkdh czekam na więcej Jikooka, ale to na pewno już wiesz, haha. +Mój Jungkookie taki słodki jak śpi w samochodzie, ojojoj, taki mały słodki kotek *-*

    A! Wiesz... jak była wzmianka o Europie to naprawdę, naprawdę, naprawdę miałam nadzieję, że lecą do Polski! No serio... ale głupki wybrali jakąś sobie Hiszpanię, phi. A co tam takiego fajnego... -.-

    Kolejny nieogarnięty komentarz do kolekcji, mam nadzieję, że mi wybaczysz. Zawsze mnie ponosi i nie mogę powstrzymać emocji. :') Chyba już to mówiłam (albo i nie), ale strasznie lekko piszesz i tak mi się to cudnie czyta i tak cudnie wszystko opisujesz, że chcę więcej i więcej i więcej! No ale już Ci nie będę tak słodzić, bo to niezdrowo podobno. ^^

    Czekam NIECIERPLIWIE(!) na kolejny rozdział, więcej Jikooka, więcej słodkiego Tae, więcej sprzeczek między Jiminem i Yoongim, więcej Bangtanów na wakacjach i więcej Twoich świetnych pomysłów! I wypatruję też one shota z TaeGi *w*

    Pozdrawiam cieplutko! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze, gdy czytam Twoje komentarze, automatycznie poprawia mi się humor! Jak tak dalej później to dostanę cukrzycy od nadmiaru miłości, haha. Bardzo Ci za nie dziękuję, ogromnie miło mi się to wszystko czyta~!

      Pozdrawiam również ♥

      Usuń
  3. W końcu znalazłam czas by przeczytać :3
    Cóż historia na razie mało nam mówi, ale w sumie ja lubię takie początki, gdzie akcja rozgrywa się płynnie i wszystko nie jest narzucone w jednym rozdziale :3 Historia na razie zapowiada się na luźną i przyjemną, ale ja wiem, że jak się wkradną uczucia to się to zmieni, więc pozostaje mi czekać na rozwój wydarzeń ~ ^^
    Masz bardzo przyjemny styl pisania i wielkie brawa za to ode mnie. Szybko i dobrze się czyta, tak płynnie jakby to określić, a czasami zostawia się dobre opowiadania właśnie przez styl i nierozwinięty dobrze pomysł, a u ciebie nie muszę się o to martwić ;3
    Cóż pozostaje mi czekać na kolejny rozdział i życzyć ci dużo, dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa, jakie cudownie się zapowiada!
    Bardzo mi się podoba pisania rozdziału z perspektywy coraz to innego członka zespołu. Nie wiem jak to będzie dalej, ale na razie był Kookie i ChimChim, więc w innych rozdziałach chyba będą się zmieniać, nie?
    Pisałam to już tutaj kilka razy, ale niesamowicie podoba mi się Twój styl pisania. Jest taki wspaniale lekki i płynny. No cudo po prostu ^_~
    Ja będę się już ulatniać, a Tobie, droga autorko bloga, życzę weny, a także pozdrawiam,
    Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Pisane będzie z perspektywy czterech członków zespołu - Jungkooka, Jimina, Jina oraz Sugi.
      Po zakończeniu serii planuję zrobić malutki special, ale do tego jeszcze daleka droga, także nic więcej nie mówię. :3
      W chwili obecnej (dosłownie) kończę pisać drugi rozdział, więc jakoś w piątek powinien się pojawić.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję za każdy Twój komentarz, Twoje słowa są przemiłe, a Ty jesteś przekochana. ♥
      Również pozdrawiam~

      Usuń