niedziela, 17 stycznia 2016

00. Fun Boys

Jungkook

Nienawidziłem takich dni.
Kilkanaście godzin przepełnionych pracą, wysiłkiem, próbami, potem i krwią.
No dobra, może bez krwi, ale kontuzje zdarzały się często. W każdym bądź razie żadnego w tym wszystkim miejsca na odpoczynek czy chociażby chwilę wytchnienia, nasze ostatnie dni to ciągłe bieganie z jednego studia do drugiego. Miałem prawo być zmęczony, każdy z nas miał, bo zeszłe kilka tygodni było czymś niemożliwym, aż sam twierdziłem, że to spora przesada, chociaż zawsze chętnie podchodziłem do ćwiczeń.
Oczywiście, że liczyłem się z tym przekraczając po raz pierwszy próg wytwórni. Początki były naprawdę trudne, musiałem porzucić swój dotychczasowy tryb życia i zacząć coś całkowicie innego, nową historię, która jak się później okazało, wcale nie była taka przerażająca jak mogło się wydawać. Prawda jest taka, że wszystko, czego potrzebowałem do osiągnięcia szczytu, przychodziło z czasem.
Ale wtedy... Chciałem po prostu umrzeć.
Na dworze było ciemno. Księżyc unosił się ponad naszymi głowami już od dobrych kilku godzin, nic zatem dziwnego, że wszystko spowijał mrok. Nawet gwiazdy nie oświetliły drogi choć w niewielkim stopniu, bo całe niebo pokrywały chmury, dzięki czemu wysiadając z auta mało co nie wylądowałem na ziemi.
– Jak dobrze jest być w domu – jęknął Yoongi bardziej do siebie niż do nas i bez ściągania butów czy bluzy położył się na podłodze w przedpokoju.
– Rusz się, leniwcu. – Jin szturchnął go butem w nogę, na co ten wymamrotał coś pod nosem. – Znowu będzie tak jak ostatnio. Zasnąłeś w salonie, a później nie mogłeś dobić się do pokoju...
– Nie moja wina, że go zamknąłeś – warknął, wyraźnie zirytowany na wspomnienie tamtego dnia.
Roześmiałem się, przywołując w pamięci tamtą sytuację. Którejś nocy Suga nagle zapragnął przenieść się ze swojego legowiska na kanapie i czekało go niemiłe rozczarowanie, gdy nacisnął klamkę od drzwi swojej sypialni. Walił w nie wtedy pięściami z całą mocą, budząc wszystkich, tylko nie Jina.
Smutne.
– Gdyby Tae nie nawiedzał mnie w nocy, z pewnością nie musiałbym ich wtedy zamykać...
– To nie moja wina, że lunatykuję! – odezwał się Kim, od razu reagując na swoje imię.
– No pewnie, moja.
– Dobra, starczy tego. – Kiedy sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, Namjoon wkroczył pomiędzy naszych przyjaciół, zawieszając przy okazji bluzę na wieszaku. – Jest już grubo po drugiej, a jutro czeka nas równie, jak nie bardziej męczący dzień. Powinniśmy teraz spać. Naprawdę chcecie zmarnować ten cenny czas na kłótnie?
Rozejrzałem się po przyjaciołach. Faktycznie, każdy z nich zrobił się nieco żywszy, chociaż zmęczenie nie opuszczało nas ani na krok i nietrudno było dostrzec ich podkrążone oczy oraz ciężkie spojrzenie.
Jednakże za sprawą słów RapMona, wcześniejszy entuzjazm nieco zmalał.
– Pff – skomentował tylko Suga, wchodząc po schodach do góry. – Dobranoc.
– Dobranoc – odpowiedzieliśmy chórem i każdy rozszedł się w swoją stronę.
Odwróciłem się i mało co nie wpadłem na Jimina. Siedział na podłodze z opuszczoną głową, opierając się plecami o ścianę. Przykucnąłem obok, schylając jeszcze niżej, aby móc dostrzec jego minę. Oczywiście spał, mając przy tym lekko rozchylone wargi i włosy wpadające mu na oczy. Prawdę mówiąc, fryzura Parka w tamtej chwili była naprawdę ciekawa – roztrzepana na wszystkie strony, zasłaniając mu przy tym pół twarzy.
Nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu. Sam po chwili wkroczył na moją twarz, ponieważ ten widok sprawiał, że robiło mi się w środku przyjemne ciepło. Nie chciałem przerywać jego snu, ale po krótkiej bitwie z własnymi myślami doszedłem do wniosku, że z pewnością wolałby obudzić się jutro w swoim pokoju, a nie pod schodami.
– Hyung – szepnąłem, odgarniając włosy z jego czoła. – Wstawaj.
Poruszył się niespokojnie, łapiąc mnie za nadgarstek.
– Jeszcze chwila...
Zachichotałem.
– Nie wolisz wyspać się w cieplutkim łóżeczku?
– Hm... Ach, tak – mruknął przez sen. – Chodź spać ze mną.
Przechyliłem głowę na prawo. Wiedziałem, że nie był świadom swoich słów, ponieważ chwilę później cicho chrapnął i nadal spał, ale i tak z poczułem się nieco dziwnie.
– Jimin, wstawaj – powiedziałem już trochę głośniej, dotykając jego ramienia. – No już, bo cię nie doniosę do góry...
Zamrugał kilkakrotnie i wreszcie zorientował się, że przed nim siedzę. Potem leniwie rozejrzał się dookoła i chyba sam był zdziwiony faktem, w jakim miejscu zasnął, bo jego wyraz twarzy był wyraźnie zdezorientowany.
– Przepraszam. – Zaśmiał się cicho i oboje wstaliśmy z podłogi. – Jestem potwornie zmęczony. Dzisiejszy dzień był okropny…
– I niczym nie różnił się od poprzednich – dokończyłem za niego i przystanąłem pod drzwiami swojej sypialni. – Trzeba to przeboleć. Przecież nie robimy tego wszystkiego po nic, co nie?
Przytaknął, roztrzepując swoje płomienne włosy. Nie widziałem sensu w jakichkolwiek działaniach dotyczących jego kłaków, a przynajmniej nie w tamtej chwili; były bowiem w tak opłakanym stanie, że chyba nic nie mogło im pomóc.
Pomimo to, Jimin był prawdopodobnie jedyną osobą na tej planecie, której taki nieład pasował.  
– Dobrze powiedziane, Jungkook – podsumował, wchodząc na górę po schodach, aby na koniec przekroczyć próg swojego pokoju. – Dobranoc.
Po tych słowach zniknął za białymi drzwiami, a zaraz potem światło wydobywające się przez szparę przy podłodze zgasło.
– Dobranoc, hyung.

***

– Wstawaj.
Jakie jest najgorsze uczucie na świecie?
Z pewnością świadomość tego, że „jeszcze pięć minut, mamo” nie zadziała z dwóch konkretnych powodów. A, przed chwilą to trzykrotnie wykorzystałeś i B, nad tobą stoi nie mama, ale mocno wkurzony i denerwujący przyjaciel, od dłuższego czasu próbując nieudolnie zrzucić cię z łóżka.
– Wstawaj, głupku!
Poczułem, jak kilkakrotnie ciągnie mnie za stopę.
Mhm, zaraz dostanie butem w twarz i oduczy się budzić mnie w tak brutalny sposób.
– Ogarnij się, Tae – jęknąłem, naciągając kołdrę na głowę. Nie chciałem wstawać i każdy dobrze wiedział, że nie tak łatwo jest wyciągnąć mnie z łóżka.
– Zaraz wszyscy będziemy na ciebie czekać – rzucił na swoją obronę, prychając lekko i wyszedł z pokoju, wreszcie pozostawiając mnie samemu sobie.
Dziękuję.
Spojrzałem na zegarek i chwyciłem leżący obok telefon. Była piąta czterdzieści dwa, o siódmej mieliśmy już gotowi siedzieć w studiu tanecznym. Przejrzałem twittera i na wyświetlaczu dostrzegłem przypomnienie informujące, że jesteśmy dziś umówieni na sesję dla jakiegoś magazynu.
Z głośnym westchnięciem podniosłem się z materaca i jak najszybciej ogarnąłem, narzucając na siebie czarne, podziurawione rurki i czarno-czerwoną koszulę. Uporządkowałem busz na głowie, po czym pośpiesznie zbiegłem do kuchni, gdzie wszyscy poza Namjoonem jedli już śniadanie.
– Gdzie jest Joonie? – zapytałem, chwytając ze stołu jabłko, którego kawałek zaraz znalazł się w moich ustach.
– Nie wiem, pewnie znowu zatrzasnął się w łazience albo coś. – Hoseok wzruszył ramionami, upijając kolejny łyk kawy. – Może ktoś po niego pójdzie? Ostatnio siedział tam pół godziny i spóźniliśmy się na próbę.
– Ty pójdź, skoro tak się martwisz – zasugerował Yoongi i przerzucił kolejne strony gazety trzymanej w rękach. Nawet jej nie czytał, ot bawił się kolorowymi kartkami. Nie uraczył choćby spojrzeniem zmaltretowanego czasopisma, wzrok miał natomiast utkwiony w nieokreślony punkt na podłodze.
– Ale ja jestem zajęty – jęknął młodszy, przechylając kubek do góry nogami. Był już pusty. – Chcecie jeszcze kawy?
– Ktoś tu mi rano histeryzował, że wszyscy będą na mnie jak zwykle czekać – zwróciłem się do Tae, całkowicie ignorując pytanie hyunga. Kim uniósł tylko ręce w geście obronnym, przytrzymując w ustach lukrowanego pączka.
Bo zdrowa dieta to podstawa.
– Tak czy inaczej, powinniśmy już wyjeżdżać – zauważył Jin.
Wyglądał dziś naprawdę dobrze. Uczesał jakoś inaczej włosy, ładnie się ubrał i przede wszystkim nie miał twarzy umazanej sosem, jak to zwykle bywało przy wspólnych posiłkach.
– No tak. Poczekajmy na niego w aucie, może się zmotywuje i przyjdzie szybciej – dodał najstarszy i powoli zaczęliśmy zbierać się do wyjścia.
Już miałem otwierać drzwi wejściowe, ale zatrzymałem się, gdy do moich uszu dotarły kroki i słowa hyunga.
– Nie idźcie beze mnie! – krzyknął z korytarza. Wszystkie spojrzenia powędrowały na biegnącego w naszą stronę Namjoona, potykającego się co chwilę o jakieś rupiecie na podłodze.
Z lekką zadyszką zatrzymał się centralnie przed Sugą, czego z pewnością natychmiastowo pożałował. Swoją drogą do teraz nie wiem, co go tak zmęczyło. W końcu to tylko schody i kawałek korytarza, może faktycznie zatrzasnął się w łazience i próbował wyjść?
– Co masz na swoją obronę? – Yoongi skrzyżował ręce na klatce piersiowej i oparł się na biodrze. Jeszcze to przeszywające spojrzenie, brr. Co jak co, ale on potrafił nim sparaliżować i nie zdziwiłbym się, gdyby pewnego dnia zamienił kogoś w kamień.
– Mama dzwoniła – odpowiedział żałośnie, spuszczając głowę. – Wiecie, jaka ta kobieta potrafi być...
Ponownie zadzwonił telefon. Skinął głową w moją stronę jakby spodziewając się, że jako jedyny go nie ukatrupię i szepnął, że to z wytwórni, po czym wybiegł z pokoju.
Tyle go widzieliśmy.
– Ja nie wiem, kto go wychowywał. – Min pokręcił głową z dezaprobatą, powracając na krzesło.
Rozbawiony tą całą sytuacją, stanąłem obok nieobecnego dotychczas Jimina. To dziwne, bo zazwyczaj było go wszędzie pełno, a tym razem siedział tak cicho, że nawet go nie zauważyłem.
– Wszystko w porządku? – zapytałem, machając mu dłonią przed twarzą. Od razu się uśmiechnął i pokiwał głową.
– Jak najbardziej. Jestem tylko trochę zmęczony – odparł, na wpół ziewając. Tak, ja też z miłą chęcią wróciłbym teraz do łóżka.
Przeniosłem wzrok na jego włosy i zauważyłem, że wreszcie doprowadził je do porządku.
Z tego znanego jedynie mi powodu nie mogłem powstrzymać uśmiechu cisnącego się na usta.
Nie minęło dużo czasu, a Rap Monster wrócił do nas z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Stanął tylko pod ścianą z rękoma za plecami, a my wpatrywaliśmy się w niego podejrzliwie.
– Co jest? – zagadnął wreszcie J-Hope, nie mogąc znieść dłuższej ciszy. Cierpliwości to on nigdy nie miał, a zwłaszcza dzisiaj; nic dziwnego zresztą, każdemu z nas się śpieszyło, a staliśmy jak głupki pośrodku kuchni nawet się nie odzywając.
– Dzisiejsza sesja jest odwołana – oznajmił. Odruchowo odetchnęliśmy z ulgą, będąc świadomym, że wreszcie wrócimy wcześniej do domu. – Ale to nie wszystko.
Wbiłem w niego zaciekawione spojrzenie. Tym razem to ja zaczynałem robić się zdenerwowany, bo ostatnią rzeczą, jakiej wtedy chciałem, to spóźnienie i zostawanie po godzinach w studiu. Nie wiedziałem, dlaczego tak to przeciągał, przecież mógł powiedzieć od razu, o co chodzi.
Namjoon wreszcie uśmiechnął się szeroko, aby zaraz potem zaszczycić nas najlepszą wiadomością ostatnich miesięcy.
– Uwaga, lepiej sobie usiądźcie, ponieważ Bangtan Boys dzisiejszego dnia oficjalnie rozpoczynają wakacje!

   
Oja, wyrobiłam się szybciej, niż mogłam się spodziewać.
I jak? Może być? Nie wiem jak wy, ale ja jestem zachwycona perspektywą Bangtanów na wspólnych wakacjach. Wszystko mam już dokładnie zaplanowane, pierwszy raz zaangażowałam się tak w opowiadanie. ;3;
Ale odbiegając od tematu, wreszcie (chyba) ogarnęłam wszystkie sprawy związane z blogiem, dlatego serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładkami. Generalnie jestem zadowolona i nie narzekam. Poza tym bardzo dziękuję za tak ciepłe przyjęcie one shota (klik) oraz ilość wyświetleń, nie spodziewałam się takiej liczby w tak krótkim czasie!
Chyba nie mam nic więcej do ogłoszenia, zatem się żegnam. Na rozdział pierwszy poczekacie sobie trochę dłużej, ale od tego jest zakładka  Wasze Sprawy, dlatego w razie potrzeby odsyłam tam.
Nie przeciągam już więcej, życzę miłego dnia oraz lektury~
Komentarze zawsze mile widziane!
Malffu. xx





7 komentarzy:

  1. Naprawdę mi sie podobało, nie za duzo czułości (bo tego nienawidzę na samym początku, wolę jak uczucie ujawnia sie dopiero po jakimś czasie), bardzo fajny styl pisania i powiem ze jestem ciekawa co będzie dalej. Będę częściej tu zaglądać. A tymczasem życzę weny~

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejejej ale się cieszę, że tak szybko dodałaś coś nowego! Myślałam, że trochę czasu potrwa, zanim pojawi się coś nowego, a tu taka niespodzianka! *-*

    W ogóle to najpierw zacznę od tego, że jestem zachwycona tym, że zaczęłaś pisać rozdziałówkę, bo uwielbiam takie długie opowiadania, a szczerze ostatnio nie spotkałam się z niczym, co by mnie zaciekawiło, a Twój styl pisania pokochałam od pierwszego przeczytania shota z Jikookiem^^ Aż pisnęłam z zachwytu kiedy weszłam na bloga i zobaczyłam nowy post!

    Kurcze, jak ja uwielbiam opowiadania, gdzie BTS gdzieś razem wyjeżdża! No po prostu uwielbiam Cię za to, że dałaś taki motyw, bo to zawsze się później ciekawie rozwija i zdarzają się jakieś śmieszne i kochane sytuacje pomiędzy członkami zespołu, aw aw. Nie mogę doczekać się tego, kiedy będziesz to opisywać i będę mogła wszystko przeżywać.

    Boooże, te takie słowne docinki pomiędzy Bangtanami zawsze mnie rozkładają na łopatki, śmieję się jak głupia. Yoongi jak zawsze musi być wyniosły i lekko złośliwy, ale jeny, nie widzę go w żadnej innej roli, to tak do niego pasuje!

    Rozśmieszył mnie lunatyujący Tae, wyobraziłam to sobie, kiedy nawiedza w nocy Jina, haha:D. Choć ja nie miałabym nic przeciwko, by mnie nawiedził, hm...
    Rozczulił mnie też strasznie opis śpiącego Jimina, ah! Taki uroczy i słodziutki miś. Jeszcze opisywane z perspektywy Jungkooka... moje OTP :'). A kiedy powiedział, żeby Jungkook poszedł z nim spać, prawie krzyknęłam, ale niestety Jungkook nie potraktował tej propozycji poważnie, a szkoda ;; No nic, mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach coś się miedzy nimi zadzieje *o*

    Jezu, zdaję sobie sprawę z tego, że ten komentarz jest straaasznie chaotyczny i pewnie roi się w nim od błędów, ale szczerze powiedziawszy nie chce mi się ich poprawiać, bo pisałam to wszystko w zachwycie. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział! Chcę Ci też podziękować, bo w sumie chyba dzięki Tobie mam ochotę sama wrócić do pisania :)

    Pozdrawiam cieplutko i czekam (nie)cierpliwie na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, jak ja kocham takie komentarze! ♥ Niezmiernie mi miło, naprawdę, aż mi się cieplutko na serduszku zrobiło, że komuś się to podoba.~
      Niestety troszkę sobie poczekasz, mam problemy z komentarzami na blogu (ach, złośliwość rzeczy martwych... gupie to) i zanim wrzucę kolejną część, chciałabym to naprawić, bo kilka osób skarżyło mi się, że nie można dodać komentarza w zakładkach. No ale nieważne, Jikooka spokojnie i tak możesz się spodziewać, nie tylko w "Fun Boys". ^^ //tak zdradzę, że mam pomysł na jakieś 16 opowiadań *zapisałam sobie*, z czego duży procent to właśnie JikookXD//

      Jeszcze raz pięknie dziękuję za tak miłe słowa, zdecydowanie rośnie mi przez Ciebie ego, haha! Ale i dodatkowo bardzo mnie zmotywowałaś, mam nadzieję, że wrócisz do pisania tak jak wspomniałaś, z pewnością będę wtedy stałą czytelniczką.

      Pozdrawiam również! ♥

      Usuń
    2. 16 opowiadań o.o
      Czekam na nie!
      A jak porzucisz tego bloga to znajdę i zabiję *mordercze spojrzenie*.

      Usuń
    3. Już 18. <3
      Nie mam zamiaru go porzucać, chyba za bardzo się zaangażowałam. XD Tak czy siak dziękuję.

      Usuń
  3. Super ^^
    Te docinki tak do nich pasują xD I to liderowanie Yoongi'ego, lunatykujący Tae, Namjoon-sierota <3 Tylko Jiminek coś apatyczny (miłość do Kooka go pewnie odskrzydliła), ale pewnie się nam dzieciątko rozkręci. Jeszcze będzie z niego macho i rasowy seme ;)
    Wizja Bangtanów na wakacjach jednocześnie mnie ekscytuje i przeraża (umysł spaczony rakami ok), ale i tak z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy c:
    Weny~

    OdpowiedzUsuń