poniedziałek, 4 lipca 2016

The most beautiful moment in life

Pairing: TaeGi (Suga x V)
Gatunek: fluff?
Ilość słów: 2722

A/N: Przychodzę do was z kolejnym urodzinowym opowiadaniem, tym razem pisanym z myślą o Klaudii, mojej Bangtan girl~
Wiem, że to czytasz, Pando. Dziś jest Twój dzień, więc życzę Ci wszystkiego, co najlepsze: aby nasze Bangtanowe plany i wylot do Koreły wypalił, abyś znalazła swojego oppę, abyś nadal była tak pozytywną osobą jak teraz i co najważniejsze - cieszyła się z każdej minionej chwili.
Kocham Cię!
Malffu xx
Ps Mam nadzieję, że nie zawiodłam ani Ciebie, ani nikogo innego tym opowiadaniem. Może nie jestem z niego w stu procentach zadowolona, ale cieszę się, że mogłam to napisać, bo jest odzwierciedleniem myśli, które przez długi czas błądziły po mojej głowie.
Akcja opowiadania ma miejsce w dniu nagrywania 화양연화 On Stage - Prologue.




– Hyung, gdzie jesteś?
Do moich uszu dobiega cichy śmiech Taehyunga i towarzyszący mu z oddali szelest trawy oraz odgłos łamanych patyków. Wszystko to tłumi powiewający od czasu do czasu lekki wiatr, zlewając ze sobą wszystkie dźwięki w jeden, ale jestem w stanie wyłapać je jeszcze zanim całkowicie znikną. Słyszę też ciężki oddech chłopaka, który przez nieokreślony czas szukał mnie w biegu i pomimo, że cały czas leżę w cieniu z zamkniętymi oczami, wiem, kiedy staje w miejscu, aby się rozejrzeć. Jestem niemalże pewien, że uśmiecha się sam do siebie, gdy wreszcie udaje mu się mnie dostrzec. Wzdycham cicho, czując, że ten kuca obok i delikatnie szarpie za rękaw czarnej bluzy, którą muszę nosić ze względu na nagrania, choć jest sierpień.
– Czemu siedzisz cicho? Szukałem cię – zaczyna młodszy, a w jego głosie rozbrzmiewa nutka rozczarowania faktem, że go zignorowałem. – Mamy przerwę, a ty marnujesz ją na spanie.
– Jestem zmęczony, Taehyung. Daj mi odpocząć – mówię tylko i nie raczę go nawet spojrzeniem, ponieważ jedyne, czego teraz potrzebuję, to drzemka. Tak podpowiada mi mój wewnętrzny głos, który jeszcze nigdy się nie mylił, więc nie próbuję z nim walczyć i grzecznie spełniam jego zachciankę.   
– No proszę, Yoongi hyung. Choć ten jeden jedyny raz przestań patrzeć na czubek własnego nosa i zrób coś dla mnie.
Po przyswojeniu i przeanalizowaniu tych słów otwieram jedno oko i spoglądam na Kima, który jak się okazuje, wlepia we mnie swoje wyczekujące spojrzenie. Ma dziwny wyraz twarzy, nie uśmiecha się, ale nie wygląda też na smutnego, przypomina mi raczej szczeniaka, proszącego swojego właściciela o chwilę uwagi.
– Nie rób ze mnie egoisty – prycham i podnoszę się do siadu, prostując plecy. Spanie na ziemi nie było najlepszym pomysłem, ale tylko tutaj znalazłem spokój i ciszę oraz na tyle wyludnione miejsce, aby z czystym sumieniem móc się położyć.  
Patrzę na dłoń Taehyunga, w której nadal znajduje się pognieciony materiał mojej bluzy. Nie chcę przyznawać tego na głos, ale jego słowa mnie bolą, bo nigdy nie uważałem się za człowieka, który robi mało dla innych. To nie tak, że nie lubiłem ludzi i ich towarzystwa, ja po prostu musiałem być sam. Jedni szaleją od zbyt długo trwającej samotności, ja nie mogłem znieść nieustannego przebywania w tłumie.
– Sam go z siebie robisz, hyung. – Chłopak przewraca oczami i wstaje, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Teraz wydaje się jeszcze wyższy, niż jest normalnie, co wprawia mnie w lekkie zażenowanie i aż nie mogę powstrzymać się przed tym, żeby zmierzyć go zirytowanym spojrzeniem. Nie zrobił nic na złość mojej osobie, wiem, przecież nie będę mieć do niego pretensji o to, że w genach ma taki wzrost, a nie inny, ale niektóre rzeczy denerwują człowieka po prostu tym, że istnieją i trzeba je zaakceptować. To, czy się z nimi pogodziłem, jest już całkiem  inną sprawą. Kim też chyba zdążył się do tego przyzwyczaić, bo zwyczajnie ignoruje niezbyt sympatyczny gest i wyciąga w moją stronę rękę, aby pomóc mi wstać. Nie chcąc uchodzić za jeszcze większego gbura, niż jestem w jego oczach, korzystam  z zaoferowanej pomocy, po czym przeciągam się z cichym jękiem. Niewygodne podłoże zdecydowanie odbiło się na moich plecach.
– Dobra, niech ci będzie. – Rozglądam się dookoła i w oddali zauważam pozostałych, siedzących razem wesołej grupce, co chwila wybuchając śmiechem. Dziwię się, że nie ma z nimi Taehyunga, ale tego nie komentuję. Nie zwracają na nas uwagi i podejrzewam, że nawet nie zaprzątają sobie głowy naszą nieobecnością albo z dobroci serca zwyczajnie nie chcieli mi – a teraz już nam – przeszkadzać, za co jestem im wdzięczny. – Więc co mam dla ciebie zrobić?
– Nic wielkiego. – Uśmiecha się szeroko i zamyka przy tym oczy, robiąc charakterystyczną dla siebie minę, która od zawsze kojarzyła mi się z żółwiem. – Chciałem się z tobą gdzieś przejść, to wszystko.
Zastanawiam się przez chwilę nad jego prośbą, ściągając przy tym brwi. Jesteśmy w trakcie nagrań i pozostało nam ledwie dwadzieścia minut na odpoczynek, a ucieczka z planu nie wydaje się być najlepszym pomysłem, choć perspektywa nieco dłuższej przerwy, niż przewidywałem, jest kusząca. Poddaję się jednak tej rozsądniejszej stronie. Zdjęcia i tak zajmują dużo czasu, a sprawianie dodatkowych problemów jest ostatnim, czego potrzebuję, bo coś takiego na pewno nie obejdzie się bez konsekwencji.
– To zły pomysł, Taehyung. Możemy razem posiedzieć, ale…
– Dla ciebie wszystko jest złym pomysłem! – oburza się nagle, lekko podskakując. Nie spodziewałem się tak nagłej reakcji z jego strony, bo chociaż Kim jest naprawdę roztrzepanym dzieckiem, to nigdy nie krzyczy, tylko skrywa negatywne emocje wewnątrz siebie. Otwieram usta, aby zaprotestować i wyjaśnić, co miałem na myśli, ale mi na to nie pozwala. – Naprawdę nie widzisz tego, że najzwyczajniej w świecie chcę z tobą spędzić trochę czasu? Czy ty nie możesz się czasem rozejrzeć i mnie zauważyć? Jesteś beznadziejny, hyung…
Milczę. Z pomiędzy moich rozchylonych warg nie uchodzi nawet najkrótsze słowo, czuję jedynie miarowe ukłucia w klatce piersiowej. Ani na chwilę nie spuszczam z niego wzroku, gdy ten chyli głowę w dół i robi krok do tyłu. Nie chcę, żeby był daleko, ale nie potrafię wyciągnąć ręki w jego stronę, aby z powrotem przyciągnąć go do siebie.
Masz rację, jestem beznadziejny.
– Przepraszam.
Nie odpowiada, nawet na mnie nie patrzy. Jest mu przykro, dlatego nie chce spojrzeć mi w twarz, unika kontaktu wzrokowego, aby się nie rozpłakać. Zawsze tak robi. Poczucie winy wywierca w moim brzuchu ogromną dziurę i już dawno nie byłem tak skonsternowany oraz niepewny jednocześnie, chociaż wiem, że nie zrobiłem nic, za co powinienem się tak czuć. Jak najgorszy chłopak na świecie.
Ale może właśnie o to chodzi. Że nie zrobiłem nic, a powinienem zrobić coś.
– Nie chciałem, żebyś poczuł się przeze mnie źle – ciągnę dalej, jednak nie jestem pewien, czy przez takie gadanie nie pogorszę sprawy. Mówienie rzeczy tego pokroju jest niezręczne, nie potrafię rozmawiać z ludźmi, a na pewno nie o uczuciach. – Mogłeś mi o tym powiedzieć.
 – Zależało mi, abyś sam to zauważył. – Wzdycha krótko i powoli wypuszcza powietrze z płuc, aby się uspokoić i dać do zrozumienia nieproszonym łzom, że mogą się wycofać. Wreszcie unosi głowę, a ja ku swojemu zdziwieniu nie dostrzegam już na jego twarzy rozczarowania i złości, ale… ulgę. Mimowolnie też zaczynam ją czuć, cieszę się. – To i tak nie ma już większego znaczenia. Pójdziesz ze mną na ten spacer?
– Nie możemy... – urywam, widząc, że jego warga znów zaczyna drżeć, a oczy ponownie błyszczą od napierających na nie łez. – Ej, nie o to mi… Czy mógłbyś przestać robić taką minę? Nie mówię tego, żeby zrobić ci przykrość… Możemy wyjść kiedy indziej, ale nie płacz! Cholera, Taehyung… Dobra, wygrałeś, tylko się już uspokój…
Wyraz twarzy młodszego momentalnie się zmienia, łzy wyparowują jeszcze zanim zdążą wydostać się na zewnątrz, a grymas zastępuje szeroki, kwadratowy uśmiech. Wyczytuję z ruchu jego warg nieme „dziękuję” i zaraz ciągnie mnie za rękę wgłąb lasu, gdzie znikamy pomiędzy drzewami. Modlę się o to, aby nikt nas nie zauważył, żeby na planie zdarzył się jakiś wypadek i zdjęcia zostały przesunięte na trochę później, a my będziemy mogli wrócić jak gdyby nigdy nic, zatrzymując tą chwilę tylko pomiędzy nami.
Początkowo całego wypełniają mnie nerwy i co chwilę odwracam się do tyłu aby mieć pewność, że nikt za nami nie idzie. Nie chcę robić sobie problemów, poza tym znajdujemy się w całkiem obcym miejscu, którym na dodatek jest las, w każdej chwili możemy się zgubić i wtedy wszyscy na pewno dowiedzą się, że zwialiśmy. Tae chyba wyczuwa  to zdenerwowanie, bo tylko zaciska mocniej palce na moim nadgarstku i posyła mi pewny uśmiech, co faktycznie podnosi mnie na duchu. Jest mi przykro, że nie potrafię powiedzieć mu tego wszystkiego, co siedzi wewnątrz mnie. Co z tego, że umiem rapować, pisać teksty i występować przed publicznością, skoro ciężko jest mi wyrzucić z siebie głupie „kocham cię”? Te wszystkie zdolności nie są nic warte w takim momencie, jak ten. Gdy jesteśmy sami, nie ma tysięcy fanów, a ja stresuję się mocniej, niż kiedy stoję na scenie. To nienormalne.
– Ładnie tu, prawda?
Jego głęboki głos wyrywa mnie z chwilowego letargu. Niby przez całą naszą wędrówkę patrzyłem przed siebie, ale dopiero po tych słowach jestem w stanie cokolwiek zauważyć. Nie potrafię mu zaprzeczyć, to naprawdę urokliwe miejsce, choć na pierwszy rzut oka nie różni się ono niczym od jakiegokolwiek innego lasu. Coś jednak nie pozwala mi poprzestać na jednym spojrzeniu, chcę widzieć więcej, z niewyjaśnionego powodu brnę dalej. Otaczają nas drzewa, każde inne, nie umiem znaleźć dwóch choćby pozornie do siebie podobnych. Zastanawiam się, czemu ludzie tak często gubią tu drogę, skoro wszystkie się różnią? To nie jest trudne, zatrzymać się i wziąć głęboki oddech, a mimo to nikt nawet się tego nie podejmuje.
I chyba zaczynam rozumieć, dlaczego.
Nie wystarczy patrzeć. Tu chodzi o to, aby zauważać rzeczy, których nie dostrzegają inni.  Zdjąć z oczu chustę, którą nosimy od urodzenia. Jesteśmy jak marionetki, ślepe na ludzi i otaczający nas świat, drętwo sunąc po torze wyznaczonym przez tych „wyżej”. Tych, którzy mają władzę, którzy od początku naszego istnienia zasłaniają nam pole widzenia, abyśmy przypadkiem nie zobaczyli tego, czego nie powinniśmy. Sama myśl o tym jest odrażająca, jak ktoś może żyć w ten sposób? Nie, to nie jest życie, kiedy ktoś za ciebie wyznacza twoje cele i zabrania patrzeć na otaczającą cię rzeczywistość, która nie jest tak szara i brutalna, jak wszyscy myślą. Najważniejszym jest wyrwać się z tego cholernego transu… Później wszystko wydaje się być banalnie proste. Żyjemy w biegu i przez ten pośpiech nie zauważamy nic. To przykre, że patrzymy przed siebie i widzimy pustkę, tymczasem wokół nas jest tyle wspaniałych i nieodkrytych rzeczy. Wszystko zaczyna wyglądać w ten sposób. Obracamy się w towarzystwie dziesiątek osób, przed nami przewijają się nowe twarze, a tak naprawdę… Nie ma ich. Czujemy ich dotyk, ale nie obecność. Czy może być coś smutniejszego?
Ja patrzyłem, ale nie widziałem. Taehyung zauważał i milczał, choć pragnął poczuć.
Naprawdę jestem głupi. Chcę coś zmienić, nawet, jeśli nie mam pojęcia, jak się za to zabrać. Chciałbym wyjść z ciała i kopnąć się w brzuch za to, że nie dopuszczałem do siebie tych wszystkich informacji i nieświadomie się ich wypierałem. Zwłaszcza teraz, kiedy widzę, jak spokojnie idzie obok mnie z niewielkim uśmiechem na ustach, podczas gdy wewnątrz może być rozdarty, może krzyczeć i obrzucać wyzwiskami moją osobę.
Patrzę na jego łagodny wyraz twarzy i czuję narastającą gulę w gardle. Nie wiem, skąd bierze się to dziwne wrażenie, ale momentalnie robi mi się smutno.
Myślę, że uśmiech tworzy pewną barierę. Odtrąca niechciane pytania innych o to, czy coś jest nie tak, automatycznie daje im do zrozumienia, że nie ma się o co martwić. Proszę, mamy kolejny dowód na to, że ludzie są tylko nierozważnie oceniającymi egoistami, którzy nawet nie chcą się tobą zainteresować, bo przecież się uśmiechasz, co jest równoznaczne z tym, że wszystko okej i nawet nie trzeba o to pytać.
Nie, nieprawda. To ich wina. To oni są na tyle bezmyślni i zaślepieni swoją osobą, że nie potrafią nawet zauważyć sztucznej radości, którą może przybrać każdy. Tak łatwo nas zmanipulować, wystarczy się tylko uśmiechnąć, a sprawnie unikniemy tłumaczenia innym, że w rzeczywistości coś rozrywa nas od środka, że co noc zdzieramy sobie gardło krzycząc w poduszkę.
– Wszystko w porządku? – pytam i odwracam głowę, aby na niego spojrzeć.
Staram się zauważyć. Nie sądziłem, że to będzie takie trudne, ale mimo wszystko próbuję widzieć więcej, niż dotychczas. Twarz chłopaka wciąż zdobi lekki uśmiech, a ja odnoszę wrażenie, że jest szczery. Chcę w to wierzyć.
Wierzę.
– Jest idealnie, hyung.
Nie potrzebuję nic więcej, taka odpowiedź mnie zadowala.  Teraz ja się uśmiecham, prawdziwie, Kim o tym wie. Bo on zawsze widział.
Stoimy w miejscu, nie robimy ani jednego kroku więcej. Choć  nie zmieniamy swojego położenia, do mnie dociera coraz więcej i więcej, chłonę wszystko, co mnie otacza. Przez korony drzew przebijają się promienie słońca, oświetlające nie tylko miejsce, w jakim się znajdujemy, ale i nas. Dookoła są drzewa, jednak centrum jest od nich wolne i pokrywa je wysoka trawa, tak pięknie błyszcząca się pod wpływem złotej poświaty. To nie łąka, jest zbyt mała, aby tak ją określić.
Kątem oka widzę, jak Taehyung wyciąga telefon i przymierza się do zrobienia zdjęcia otaczającej nas przyrody. Nie wiem, co mnie do tego popycha, ale zabieram mu komórkę i kręcę głową, a on pomimo, że nie rozumie, nic nie mówi, tylko mierzy mnie pytającym spojrzeniem.
Wspomnienia są trochę jak fotografie, nie jesteśmy w stanie płynnie odtworzyć ich w swojej głowie, prawda? Zamykam oczy i widzę niewyraźne obrazy wyrwane z minionych wydarzeń. Rozmazane, niejasne, bez szczegółów. I może robienie zdjęć jest swojego rodzaju sztuką, ale umiejętność zapamiętania każdej pięknej chwili to najprawdziwsza magia. Obserwuję, badam wzrokiem świat dookoła mnie i wiem, że za jakiś czas gdy zamknę oczy będę mógł powrócić do tego miejsca, jakbym podróżował w czasie. Odtworzę w swojej głowie ten obraz, może nawet poczuję delikatnie łaskoczący mnie wiatr i zapach czystości oraz nieskazitelności tego miejsca. Nie będzie on idealny, nie jestem w stanie zapamiętać całości, ale przynajmniej poczuję więcej, niż przejeżdżając palcem po ekranie telefonu.
Powoli wypuszczam powietrze ze swoich płuc. Moje serce bije w zaskakująco szybkim tempie, ale nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje.
Nie potrafię zliczyć uderzeń, jakie wymierza w moją klatkę piersiową. Jest ich tak dużo, że zaraz zaczną boleć mnie żebra.
To chyba strach. Boję się.
Zamykam oczy, ale ku mojemu zdziwieniu nie otacza mnie ciemność – nadal stoję w tym samym miejscu, pośród drzew, z Taehyungiem u boku. Staram się uspokoić rozszalałe serce, ale niepokój z każdą chwilą coraz głębiej zatapia swoje kły w moim umyśle.
Wszystko wydaje się być snem. Nierealnym, oddalonym o tysiąc mil, nieosiągalnym dla kogoś takiego jak ja. Chciałbym wyciągnąć rękę do przodu aby przekonać się, czy naprawdę znajduje się tak daleko i czy nie mógłbym go choćby dotknąć, aby być pewnym, że zaraz się nie obudzę.
Nie myślę o niczym.
Nie wypowiadam ani jednego słowa.
I uśmiecham się, mając nadzieję, że on to zauważy.
Jedynym, co upewnia mnie w przekonaniu, że to nie sen, jest mój oddech. Płytki i szybki, tylko ja mogę go usłyszeć. Sprowadza mnie na ziemię i pozwala cieszyć się z faktu, że ta chwila jest prawdziwa.
Jestem tu, żyję. To tak dziecinnie oczywiste, ale mam ochotę tańczyć z rozpierającego mnie szczęścia. Czy to dar? Kto podarował mi tak piękny prezent?
Uchylam powieki, a moim oczom ukazuje się uśmiechnięty chłopak, siedzący na trawie z motylem na dłoni. Wiatr delikatnie zawiewa mu włosy na oczy, ale nawet nie zwraca na to uwagi, zbyt bardzo zafascynowany błyszczącymi się na różne odcienie błękitu skrzydłami. Nie potrafię zrobić kroku w przód, ponownie ogarnia mnie lęk. Tym razem znam jego powód.
Jak motyl przysiadający na płatkach kwiatów, spłoszony jednym, nagłym ruchem. Boję się, że ta chwila zniknie wraz z nieproszonym podmuchem wiatru, który zabierze ją do jakiegoś odległego miejsca, a ja nie będę w stanie go dosięgnąć.
W tym momencie stworzonko znika nam z oczu, pochłonięte przez zieleń liści górujących nad nami drzew. Niemo wołam go, aby wrócił i nie pozwolił, aby ktokolwiek odebrał mi to, czego nigdy nie miałem, a co dostałem właśnie dziś. Mam wrażenie, że nawet głupie mrugnięcie przeniesie mnie gdzieś indziej i już tu nie wrócę.
Napotykam się na zaciekawione spojrzenie Kima. Jak to możliwe, że nagle wszystko ustało? Cicho szumiący wiatr przestał szaleć pomiędzy drzewami, śpiew ptaków zniknął gdzieś w powietrzu i moje serce jakby zrezygnowało z dalszego bicia. Łapię się też na tym, że nie oddycham od kilku sekund i mam ochotę uderzyć otwartą dłonią w czoło na cześć swojej głupoty.
Robię krok w przód. Z każdym kolejnym przez moje ciało przechodzi tysiąc iskier, aż w końcu siadam na trawie obok Taehyunga, którego twarz znów przyozdabia stłumiony uśmiech. Tym razem go nie odwzajemniam, tylko patrzę przed siebie, wsłuchując się w to, co mnie otacza.
Mój telefon zaczyna dzwonić – wpatruję się w jego wyświetlacz przez kilka sekund i odrzucam połączenie, nie zważając na fakt, że to był producent. Już się tym nie przejmuję.
Dłonią odnajduję drogę do tej Taehyunga i zaciskam na niej swoje palce, ale nadal nie obdarzam go choćby przelotnym spojrzeniem. Wiem, że on zacięcie lustruje moją twarz wzrokiem, a jego uśmiech staje się jeszcze szerszy, niż poprzednio.
Myślę, że jestem szczęśliwy.
Wszystkie obawy znikają. Nie ma ich od chwili, w której nasze ciała się zetknęły, czas zatrzymał się w miejscu i mocno trzymam to przyszłe wspomnienie między nami, aby nie odleciało i istniało już zawsze. Ciepło jego ciała wypełnia i mnie, wypędza wszystkie nieproszone myśli i nie pozostaje po nich najmniejszy ślad.  
Cieszę się z tego, że jestem i czuję.
To on mi go podarował, najpiękniejszy moment w życiu.
Jest mój.
Zawsze będzie.  

15 komentarzy:

  1. I tradycyjnie Ciocia Ania zabiera się za komentowanie :3 No to lecimy:
    Jak ja uwielbiam te Twoje filozoficzne porównania, przemyślenia skłaniające do refleksji. Coś cudownego, naprawdę.
    Opisy tak wspaniale napisane pozwalają w prosty sposób wyobrazić sobie dane miejsce, a są przy tym tak wyniosłe, co sprawia, że wpadam w zachwyt.
    Czytając Twoje prace czuję się tak jakbym miała styczność z czymś pięknym, z prawdziwą sztuką. Dziękuję Ci bardzo, że piszesz.
    Życzę weny i smacznego, bo jedzenie jest ważne! Hwaiting ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aw, w takim razie bardzo cieszę się, że odebrałaś to opowiadanie w taki sposób~ Dziękuję za wszystkie miłe słowa i za to, że jesteś oraz komentujesz, to dla mnie dużo znaczy!
      Smacznego Tobie również, jedzonko jest super 」( ̄▽ ̄」)

      Usuń
  2. O nie. Jeju, dziękuję bardzo noo <3 <3 <3 Kurcze nwm co mam napisać wiesz, że nie jestem dobra w komentarzach, ale meega, mega mi się podobało!!! ojej takie niegrzeczne chłopaki, uciekli sobie. Aż mi się nasze "klasowe ognisko" przypomniało xD ale tam nie, było tyyyyle miłości <3 Jak czytam te twoje opowiadanka to mam dwie myśli w głowie 1 ALE JA JESTEM AMEBĄ W PORÓWNANIU DO CB 2 Powinnaś pisać teksty do piosenek, ej ale mówi serio. Dobra, idę w samotności sobie sama śpiewać sto lat xD haha Jeszcze raz dziękuję!!
    z poważaniem, twoja wieklka fanka aka ja <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak. >:)
      Doceniam Twój trud związany z napisaniem komentarza, serio. ♥ Skoro tak piszesz, to może w przyszłym roku napiszę Ci piosenkę na urodziny, hehe.
      Cieszę się, że Ci się podobało - a sto lat zaśpiewam i ja, tylko czekaj, aż Twój prezent skończy urlop. XD
      ~Love ♥

      Ps A ja dalej czekam na moje rp... Suga się niecierpliwi. :c

      Usuń
  3. Jezu, przed chwilą przeczytałam tego szota po raz kolejny, sama nawet nie wiem który już i znów się zaryczałam. ;; Będziesz mi płacić za chusteczki! Na dodatek mi się tusz do rzęs rozmazał pod oczami i mama mi weszła do pokoju i zaczęła wypytywać, czemu płaczę i czy coś się przypadkiem nie stało. ‘Nieee mamo, skądże, płaczę jedynie dlatego, że Malffu jest genialna i pisze takie świetne, wzruszające i emocjonalne shoty.’. :’) Mogłam jej tak powiedzieć, o. Ale i tak już uważa, że mam nierówno pod sufitem, więc nie chciałam pogarszać swojej i tak nadszarpniętej już reputacji. XD
    Wiesz, ja naprawdę nie wiem, jak ty to robisz, ale coraz bardziej rozbudzasz we mnie uwielbienie do shipów, których z reguły nigdy jakoś specjalnie nie lubiłam, albo w ogóle ich nie widziałam. Najpierw Yoonkook, teraz Taegi.. co będzie kolejne?  Mi naprawdę jest dobrze z moimi shipami, nie rób mi tego zła kobieto. ;; No dobra, możesz robić, jeśli będziesz pisać same takie przepiękne fanficki. *^*

    Na wstępie muszę powiedzieć, że po prostu jestem wielką fanką piosenki ‘Butterfly’, jak i całego konceptu Prologu, więc jak już tylko przeczytałam pierwsze zdanie, że akcja dzieje się na planie kręcenia tego właśnie mv, to już mi się łzy w oczkach pojawiły. Mogłam sobie tak dokładnie wyobrazić te miejsce, w którym rozgrywa się akcja ficka, bo Prolog oglądałam niezliczoną ilość razy. O nie, postanowiłam sobie włączyć teraz Butterfly Prologue Version i to wcale nie był dobry pomysł, bo znów mam ochotę się rozpłakać jak dziecko. Fundnij mi chusteczki na przyszłość, co? Bo ja zbankrutuję jeśli wciąż będziesz pisać takie przepiękne rzeczy, przysięgam. ;-;

    No i po raz kolejny muszę ci napisać, że idealnie odwzorowałaś charaktery bohaterów. Akcja działa się w zespole, więc tym bardziej miałaś utrudnione zadanie, bo musiałaś ich przedstawić takimi, jacy są w rzeczywistości. Ale nie zdziwiło mnie to, że wyszło ci to idealnie, wcale. Nawet nie wiesz jak ci tego zazdroszczę. ;; W sumie już na samym początku, jak Taehyung ze śmiechem podbiegł do Yooniego i próbował wyrwać go z tego letargu, widziałam już w wyobraźni tego typowego beztroskiego Taehyunga. I to jest piękne, bo kilkoma zdaniami potrafiłaś pięknie odwzorować jego charakterek. Jesteś moim bogiem. :’) A już samą sceną, w której Yoongi spał i nie miał ochoty się podnosić, pokazałaś najprawdziwszy i niepodważalny charakter Yoongiego, także no… XD Jeny, jak ja uwielbiam czytać fanficki z Yoongim. Jego postać jest zawsze najlepsza i tak bardzo podobna do mnie, płaczę. :’)

    I wiesz, bardzo spodobało mi się to, że uwzględniałaś różne.. sytuacje (nie wiem, jak inaczej to określić), które zdarzyły się w rzeczywistości. Na przykład te przemyślenia Yoongiego, kiedy zrobiło mi się przykro, że Taehyung stwierdził, iż patrzy jedynie na czubek własnego nosa, a przecież tak naprawdę chyba najbardziej troszczy się o pozostałych członków. I właśnie taki jest też Yoongi w rzeczywistości, widać to bardzo często, kiedy w pierwszej kolejności martwi się o pozostałych, a na koniec o samego siebie. Może jest jaki jest, lekko ironiczny i nie jest tak rozbrykany i otwarty jak pozostali, ale jest takim cichym opiekunem reszty i naprawdę tak mi się ciepło na serduszku zrobiło, że to uwzględniłaś w swoim opowiadaniu. Właśnie takie małe, w sumie nic nie znaczące przy pierwszym czytaniu fakty nadają opowiadaniom takiej prawdziwości i realności, zwłaszcza kiedy akcja dzieje się w zespole, a nie w alternatywnej rzeczywistości. Także wielki plus za to, kocham cię.;; <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było takie urocze ze strony Taehyunga, że mimo, iż reszta siedziała razem i dobrze się bawiła, to zamiast dołączyć do nich, postanowił podejść do samotnie leżącego Yoongiego i zaproponować mu spacer. Aż zaczęłam się chichrać jak głupek, kiedy to przeczytałam. Czemu wszystko mnie tak strasznie rozczula, jezuu. ;; A ten moment, kiedy Taeś się oburzył i podskoczył tak strasznie mi pasował do jego osoby, byłam w stanie sobie to idealnie zobrazować w głowie. *^* Z resztą te branie na płacz Yoongiego też mi tak strasznie do niego pasuje. Już widzę w wyobraźni, jak wysuwa dolną wargę, która zaczyna drżeć, a Yoongi jak to Yoongi, niby skała z zewnątrz, ale jednocześnie miękka i ciepła osoba w środku- nie jest w stanie mu się oprzeć. Aw, to takie urocze. Ta parka jest zdecydowanie zbyt słodka, umieram. ;; <3

      Boże, jak ja uwielbiam jak akcja w ficzkach dzieje się w lesie. *-* W sumie sama nie wiem dlaczego, ale las to jest takie magiczne miejsce, prawda? Takie melancholijne, przyroda tam góruje i człowiek czuje się taki malutki wobec tego wszystkiego. No, ale do rzeczy. Nie dziwne więc, że strasznie spodobał mi się pomysł ucieczki tej dwójki gołąbeczków do lasu. Wiesz, strasznie rozczuliły mnie te przemyślenia Yoongiego. To, jak stwierdził, że nie ważne jest to, iż potrafi pisać teksty piosenek dla fanów, jeśli nie potrafi powiedzieć tych prostych dwóch słów osobie, która znaczy dla niego najwięcej. Jeju, jak ja kocham takie teksty, to tak wieje romantyzmem. Moje serduszko się raduje.

      Po raz kolejny muszę ci powiedzieć, że mi zaimponowałaś. Cały ten shot jest po prostu jedną wielką metaforą cennych wartości, o których często w życiu zapominamy. Ja nie wiem, jak ty to robisz, ale za każdym razem twoje prace to jest wielka kopalnia prawdziwych mądrości. Swoimi słowami sprawiasz, że zaczynam z każdym dniem inaczej postrzegać świat i wiesz co? To jest niezwykłe. Nigdy jakoś nie potrafiło dotrzeć do mnie nic, mimo że ktoś próbował z całych sił wpoić mi swoje racje i swoje przemyślenia. Jednak ty czynisz to nieświadomie. Zmieniasz mnie swoimi pracami, choć nie robisz tego celowo, a ja nie czytam twoich opowiadań z myślą, że chcę się czegoś nauczyć. Ja sama nieświadomie wchłaniam pewne informacje i zaczynam nad nimi głębiej rozmyślać. Żadne najlepsze książki nie były w stanie tego uczynić, dlatego naprawdę cię podziwiam i dziękuję ci z całego serca. Jesteś niezwykła i tak cholernie mądra, że aż mnie to czasem przytłacza. Kocham cię. ;; <3
      Jestem zachwycona przekazem całego tego opowiadania. Tym, jak na przykładzie Yoongiego i Taehyunga pokazałaś, że nie powinniśmy dać się omamić temu codziennemu szaleństwu, nie żyć z klapkami na oczach i w ciągłym biegu. Czasem trzeba się zatrzymać i spojrzeć na wszystko dłużej, bo wtedy wiele rzeczy staje się wyraźniejszych i nabiera zupełnie innego kształtu. Czasem też potrzeba osoby, która uświadomiłaby nam, że nie wszystko jest tak beznadziejne, jak się z pozoru wydaje. Świat jest pięknym miejscem, jednak trzeba mocno się wpatrzeć, by dostrzec wszystkie te rzeczy, które przed nami skrywa.

      Usuń
    2. Taehyung był dla Yoongiego taką osobą, która była w stanie sprawić, że ta zwykła i szara codzienność, w której przyszło mu żyć, niczym za sprawą magicznego zaklęcia nagle przybierała wszystkie kolory tęczy. Yoongi przyjmował na co dzień tę monotonność i nie starał się dostrzec w życiu tych drobnych rzeczy, które składają się na jego niezwykłość. Dlatego też, kiedy dzięki Taehyungowi był w stanie to wszystko dostrzec, zacząć się obawiać, że ta piękna chwila pryśnie niczym bańka mydlana. Bał się, bo chwile są ulotne, tak samo jak ten motyl, który zasiadł na ramieniu Taehyunga. Jednak kiedy mamy przy sobie osobę, która na co dzień potrafi dostrzegać niepowtarzalność i piękno naszego świata… to nigdy nie zniknie. Ta chwila będzie trwała przez cały czas, dopóki ta niezwykła osoba jest przy naszym wieku. Dlatego też za wszelką cenę powinniśmy trwać przy takim człowieku i nigdy przenigdy nie wypuścić go, nie pozwolić by wymknął nam się jak ten delikatny motylek. Naprawdę jestem oczarowana tym, jak przedstawiłaś wszystkie te wartości. Jak potrafiłaś stworzyć z tego taką śliczną fabułę i tak cudownie to wszystko zawrzeć.

      W sumie czasem mam wrażenie, że ty też jesteś dla mnie taką osobą, która mnie w jakiś sposób zmienia. Zwłaszcza swoimi pracami. Może ci się to wydawać śmieszne, ale naprawdę twoje słowa zakorzeniają się głęboko we mnie i mimowolnie zaczynam inaczej patrzeć na różne rzeczy. Oczywiście w pozytywnym sensie. Staję się bardziej radosna, nie widzę jedynie negatywów tak, jak jeszcze jakiś czas temu. Nie wiem, jak mam ci za to wszystko dziękować, naprawdę. Zwykłe słowa nie wystarczą, zdecydowanie nie. Jesteś najlepsza, przynajmniej dla mnie, pamiętaj. To co tworzysz to czysta magia, dlatego nigdy nie wolno ci się poddać, nie wiadomo, jak ciężko by było. Ja naprawdę nie mogę sobie wyobrazić, co będzie za kilka lat, jeśli już teraz i w takim wieku potrafisz tworzyć takie piękne rzeczy. Jeśli będziesz pisać (a będziesz, już ja tego dopilnuję), to w tym czasie nabierzesz tyle doświadczenia, że to, co tworzysz będzie jeszcze bardziej perfekcyjne, choć sama nie wiem, jak to jest w ogóle możliwe, że możesz być lepsza, niż teraz. Biję ci pokłony, jesteś moim bogiem. ;;

      Wzruszyłam się, sama nie wiem czemu i po raz kolejny się popłakałam. :< Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, naprawdę, nie będę już więcej niczego przekładać i będę komentować od razu po przeczytaniu! A moje opóźnienie wynagrodzę ci w taki sposób, że zaraz pójdę dalej pisać tego obiecanego Yoonkooka, bo nagle naszła mnie wena, a to się nie zdarza często, także trzeba to wykorzystać. :> Jeju, naprawdę nie mogę się doczekać, aż napiszesz kolejnego ficka. Twoje prace są dla mnie niczym życiowe lekcje. Zmieniają mnie w lepszego człowieka, dziękuję ci za to jeszcze raz. KOCHAM CIĘ!!!!!!!! <3

      Jesteś genialna, naprawdę. Te opowiadanie, choć krótkie wywołało we mnie tak wiele emocji, że to aż nieprawdopodobne. I co najważniejsze- sprawiło, że pomimo płaczu uśmiechnęłam się, gdy dotarł do mnie sens i przekaz twoich słów. A to najważniejsze, by sobie coś uświadomić, prawda? Dziękuję ci za to! *^* Dziękuję, dziękuję, dziękuję!

      ~Twoja fanka numer jeden! <3

      Usuń
  4. Naprawdę żałuję, że dopiero teraz znalazłam się na Twoim blogu.
    To opowiadanie może nie jest z moim ulubionym pairingiem, ale z pewnością mnie urzekło. Jest napisane cudownym stylem pisania, który sprawia, że ma się wrażenie, jakby się było razem z nimi i oczami któregoś z chłopaków (w moim przypadku był to Tae) oglądało te wszystkie wydarzenia, krajobrazy.. Naprawdę jestem pozytywnie zaskoczona tą pracą
    Czekam na kolejne i życzę dużo weny ♥
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      I cieszę się, że po natrafieniu na mojego bloga jako pierwszym zainteresowałaś się tym najnowszym opowiadaniem, ponieważ mam wrażenie, że te początkowe mogłyby wywołać nieco gorsze wrażenie. XD
      Mimo wszystko bardzo mi miło, że jednak one shot przypadł Ci do gustu i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na trochę dłużej. ;3;
      Pozdrawiam również!

      Usuń
  5. Uuuuuuu... Moje serduszko tak się teraz ogrzało >.<
    Dziękuję <3
    Tak szeroko i ciepło do monitora to się jeszcze chyba nigdy nie uśmiechnęłam.
    Czytałam tego shota wraz z dość spokojną muzyką i mnie ogromna nostalgia wzięła...
    Cholera. Zawsze mnie rusza i jakoś dotyka motyw takiego ukrywania, maskowania uczuć. Cały czas mam w ogóle wrażenie, że Taehyung i Jimin są najsmutniejszymi osobami w BTSie i nie potrafię wyjaśnić czemu...
    W ogóle to opowiadanie przypomniało mi, jak wszyscy się śmiali, ze Tae jest jak kosmita, bo zachowuje się dziwnie, a Suga spokojnie odpowiada, że on po prostu "myśli o rzeczach, o których normalnie ludzie nie myślą". To mi tak pasowało do tego shota, że łoo...
    Podoba mi się to, że kręcili właśnie wtedy Proloque. Sceneria tam jest taka ładna. Mogłam sobie dzięki temu lepiej wyobrazić całe otoczenie i miejsce w jakim wylądowali V i Suga.
    Ogólnie to trafiłam tutaj już trochę dawno, ale nie miałam zbytnio czasu, żeby wszystko przeczytać "ze zrozumieniem". Serio, muszę jeszcze raz przeczytać, żeby do mnie dotarło. Szybko się niestety rozpraszam i to dlatego >.<
    Czytałam 2 rozdziały "Fun Boys" i chyba trzy oneshoty, ale muszę to zrobić jeszcze raz. Chcę być teraz koniecznie na bieżąco z tym, co ty tutaj masz... ^^
    Wykorzystam więc dobrze te ostatnie dni wakacji xD
    Trzymaj się ciepło ♥
    Wysyłam duuużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awh, dziękuję za komentarz!
      Cieszę się, że poprzez opowiadanie mogłam wywołać u Ciebie takie uczucia oraz uśmiech, o to mi właśnie chodziło, więc chyba mogę uznać, że osiągnęłam swój cel. ;; Jest mi niezmiernie miło, że postanawiasz zostać na dłużej, naprawdę. Chociaż nie wiem, kiedy wreszcie zmotywuję się do napisania czegokolwiek, ale trzeba być dobrej myśli, prawda? XD
      Aaa, w każdym razie dziękuję jeszcze raz z całego serduszka!! Również trzymaj się ciepło, miłej nocy! ♥

      Usuń
  6. Nominowałam Cię do faktów o siobie :3 xD
    http://follow-me-kpop.blogspot.com/2016/08/40-faktow-o-jessie.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznaję, że czytałam tego one-shota kilka miesięcy temu, bodajże świeżo po publikacji. Była to też pierwsza praca, jaką przeczytałam od ciebie. Nie wiem, czemu wtedy nie skomentowałam.
    Rzadko potrafię się wczuć w narrację pierwszoosobową - nie wiem, czy to przez styl innych, czy to ze mną jest coś nie tak. Jednak w tym przypadku było całkiem inaczej. Już po pierwszych słowach czułam, jakbym była Sugą - chociaż z tej dwójki bliżej mi raczej do Tae.
    Jak mogłaś zauważyć, lubię ładne, delikatne rzeczy. A ten one-shot jest właśnie taką rzeczą. W subtelny sposób pokazałaś smutną prawdę (to że wielu ludzi nie może dostrzec piękna) i właśnie to uwielbiam! Podoba mi się, jak Yoongi ściąga opaskę z oczu i po prostu odkrywa świat. No i relacja tej dwójki nie opiera się tylko na jednym.
    Ubóstwiam takie klimaty - opowiadania, które mają tyle wspólnego z przyrodą. Po prostu coś wspaniałego.
    Mam nadzieję, że zobaczę na twoim blogu więcej takich prac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, bardzo się cieszę, że pojawiłaś się akurat tutaj i dałaś o sobie znać pod tym postem. Osobiście jest to chyba jedyna praca, z której jestem zadowolona, dlatego cieszę się, że nie zniechęciłaś się jakąś inną (:')).
      Hm, nie jestem zbyt dobra w pisaniu czegoś narracją trzecioosobową (choć teraz pracuję nad takim VHopem), dlatego bardzo mi miło, że mimo to shot ci się spodobał. I również bardzo lubię takie powiązania z naturą, choć prawdę mówiąc napisałam dopiero dwa wpadające w tą tematykę, ale jak mówisz - mam nadzieję, że w przyszłości coś jeszcze takiego stworzę.
      Dziękuję ślicznie za opinię i komentarz! ♥

      Usuń