Jin
Wiecie, co nie jest fajne?
Zmiana strefy czasowej. Zdecydowanie. I jak zazwyczaj to ja byłem
tym, który najwcześniej zwlekał się z łóżka i
budził wszystkich po kolei, tak tego dnia nie miałem zamiaru choćby
się podnieść, żeby sprawdzić która jest godzina. Nie
wspominając już o samym locie, który przez pewien czas
uprzykrzał mi siedzący obok Taehyung... Ja jestem bardzo cierpliwym
człowiekiem, serio, ale czy szturchanie mnie i kopanie mojego fotela
było naprawdę jedynym zajęciem, jakie mógł sobie wtedy
wymyślić?
Pewnym było to, że nie dadzą mi się wyspać. Oczywiście, że
nie. Niby dlaczego mieliby pozwolić odpocząć swojemu hyungowi,
kiedy można zabrać mu kołdrę i odrzucić nie wiadomo gdzie, gdy
ten smacznie sobie śpi?
- Jungkook, nie masz może ochoty się położyć? - zapytałem,
widząc jak ten rozradowany skacze po moim łóżku.
- Wyspałem się w samolocie - odparł i gwałtownie odwrócił
się w stronę drzwi, kiedy usłyszał nacisk klamki.
Och, ja też z miłą chęcią bym to wtedy zrobił, gdybym tylko
mógł. Szkoda, że jednak nie mogłem.
- I jak tam? Wypoczęci? - rzucił wesoło Hobi, siadając na
posłaniu Kooka. - Jest już południe, a wy dalej nie wstaliście.
- Wypraszam sobie, ja jestem na nogach od dawna! - fuknął
najmłodszy, obrzucając mnie oskarżycielskim spojrzeniem.
- Będziemy tu ledwie kilka dni, więc rusz tyłek, hyung - zwrócił
się do mnie Jimin. Przysiadł obok Hoseoka i zarzucił mu rękę na
ramię. - Gdzie reszta?
Jak na zawołanie, do pokoju wszedł Tae, ziewając przy tym
przeciągle. Zasłonił sobie usta dłonią, na którą
naciągnięty był rękaw za dużej koszulki i spojrzał na nas,
mrugając kilkakrotnie. Jak widać nie tylko ja wolałem jeszcze
trochę pospać... Miałem jedynie nadzieję, że nie wyglądałem
tak tragicznie jak on. Patrząc na jego włosy można było odnieść
wrażenie, że unikał spotkania ze szczotką przez tydzień.
Wchodziły mu do oczu i były totalnie roztrzepane, poza tym chyba
nadal nie bardzo ogarniał, gdzie się znajduje, a przynajmniej tak
wnioskowałem po jego minie. Lekko rozchylone usta i zamulone
spojrzenie, a do kompletu poduszka, którą tak kurczowo
trzymał przy swoim brzuchu. Nie, no co ty, wcale nie widać, że
dopiero co się obudziłeś.
- Dobry - mruknął i usiadł obok mnie. Sam podniosłem się lekko,
dochodząc do jakże smutnego wniosku, że chyba faktycznie będę
musiał wstać i zrzuciłem nogi z łóżka, kątem oka widząc,
jak Taehyung stara się nie zasnąć ponownie.
Zaśmiałem się pod nosem. To było całkiem urocze.
- Okej - Hoseok zabrał głos - to teraz tylko trzeba wyciągnąć z
łóżka Yoongiego i będzie...
- Nie licz na to. - Jak spod ziemi, przed nami wyrósł
Namjoon. No, może nie dosłownie, ale wiadomo, o co chodzi. -
Próbowałem i dostałem notesem w głowę. Notesem... Widać?
- Przytknął palec do czoła, masując się po obolałym miejscu. -
I to niby ja mam dzielić z nim pokój? Przecież to jak wyrok,
w najlepszym przypadku skończę cały posiniaczony.
- Bo z nim trzeba rano delikatniej... - wtrąciłem i parsknąłem śmiechem, kiedy przed oczami pojawiła mi się opowiedziana scenka. - To
co w końcu robimy?
- Najwyżej on zostanie w pokoju i wrócimy po niego na obiad.
Przynajmniej będzie spokój. - Park wzruszył ramionami, za co
natychmiastowo dostał w tył głowy od Hoseoka. Zrobił naburmuszoną
minę, ściągając przy tym brwi i wyginając usta w dziwnym
grymasie. - A to za co?
- Przyjechaliśmy tu razem nie po to, żeby się tak rozdzielać,
tylko spędzić czas wspólnie - wyjaśnił, po czym wesoło klasnął w
dłonie. - Wiem. Możemy pójść na plażę!
- Jestem za - poparł go Jimin.
- Ja chciałbym pójść na pamiątki... - wetknął Jungkook,
siedzący dotychczas cicho. - Namjoon hyung, a ty?
- Jak chcesz, młody. - Westchnął. - Mogą być pamiątki.
- Ale wy wiecie, że on nie wstanie, jak mu nikt z tym nie pomoże? -
Podniosłem się i spoglądając w lusterko, poprawiłem opadającą
na oczy grzywkę. - Zostanę z nim i później się spotkamy.
- Ja też chcę zostać! - V zareagował niemal natychmiastowo, zaraz
kuląc się pod wpływem rażącego wzroku Hobiego.
Ta krótka wymiana zdań doprowadziła nas do... Niczego, tak
szczerze mówiąc. Bo kłótnia, jaka się wywiązała, z
pewnością nie pomogłaby w rozwiązaniu problemu.
- Dobra, starczy tego - przerwałem podniesionym tonem głosu.
Wszyscy od razu zamilkli, przenosząc spojrzenie na mnie. O proszę,
jak niewiele trzeba, żeby uciszyć dzieciaki? - Ja i Tae zostaniemy
z Yoongim, wy idźcie na plażę, jeśli tak bardzo chcecie... -
Skinąłem głową na Seoka i Jimina. - ...tak samo z wami.
Mówiliście o pamiątkach, tak? Kupcie coś ładnego swojemu
ukochanemu hyungowi. - Uśmiechnąłem się promiennie, krzyżując
ręce na klatce piersiowej. - Później spotkamy się na
obiedzie i pójdziemy gdzieś razem. Jasne?
- Jak słońce - burknął JHope z wyraźnym niezadowoleniem.
- Im szybciej, tym lepiej - rzucił maknae i złapał Namjoona za
rękaw, ciągnąc za sobą w stronę wyjścia. - Chodź, hyung. Sam
się nie dogadam, więc mi pomożesz, nie?
Pokręciłem z powątpieniem głową. Ładnie to sobie zaplanował,
weźmie ze sobą chodzący słownik angielskiego i będzie
szpanował, też mi coś.
- Tylko się nie zgubcie - rzuciłem w stronę Parka oraz Junga i
obdarzyłem ich ostrzegawczym spojrzeniem, stojąc już przy
drzwiach. - Zamknijcie pokój, gdy będziecie wychodzić. I
bądźcie pod telefonem, w razie czego do mnie dzwońcie. Rozumiemy
się?
Jak zwykle pokiwali twierdząco głowami z olewczą miną, jakby
chcąc mi dać do zrozumienia, żebym skończył wreszcie gadać i
wyszedł. Może i czasem przesadzałem... Ale byłem pewny, że po
drodze coś przeskrobią.
Kiedy opuściłem pomieszczenie, podążył za mną Taehyung i razem,
bez pukania, wtargnęliśmy do pokoju raperów. Wiedząc, że
Namjoon wyszedł z Jungkookiem, wzrokiem zaczęliśmy szukać
Yoongiego i natrafiając na sporych rozmiarów wybrzuszenie pod
białą jak śnieg kołdrą, spojrzeliśmy po sobie znacząco.
- Trzeba to zrobić tak, żeby nie oberwać - szepnął do mnie,
zamykając za sobą cicho drzwi.
- Prawda. - Przytaknąłem. - Jakby go tak delikatnie podejść... -
Zbliżyłem się i nachyliłem nad łóżkiem, próbując
dostrzec chłopaka gdzieś pośród sterty poduszek. Jedyne, co
udało mi się zauważyć, to miętowa czupryna, wyróżniająca
się na tle jasnej pościeli. Sięgnąłem do niej ręką, jednak
zawahałem się będąc tuż obok, kiedy dotarło do mnie upiorne warknięcie. On bywa gorszy niż potwór z Loch Ness... Nie zdziwiłbym
się, gdyby miał znajomości z jakimiś piekielnymi pomiotami.
- Nawet się nie waż. - Zachrypnięty głos wydobył się gdzieś z
głębi. Aż się wzdrygnąłem, szybko cofając rękę. - Czego
chcecie?
- Późno już. Wstawaj, hyung - mruknął Kim i usiadł na
podłodze obok łóżka, ryzykując delikatnym pociągnięciem
za kołdrę.
- No i co z tego. Chcę spać. - Złapał z powrotem za materiał i
przykrył się aż po czubek głowy, odwracając na drugi bok.
Okej, od początku wiedziałem, że nie będzie łatwo... Ale mimo to
nie zamierzałem się poddać! Widząc wyraz twarzy Tae, byłem
pewien, że on także nie odpuści zbyt szybko. Momentalnie
znaleźliśmy się po drugiej stronie materaca, chwytając za jego
brzegi i rzucając w swoje strony przelotne spojrzenia, gwałtownie
unieśliśmy ręce ku górze.
- Powaliło was?! - krzyknął Yoongi, od razu zrywając na równe nogi. Uśmiechnąłem się z satysfakcją i potajemnie przybiłem żółwika
z Taehyungiem.
- Wiedziałem, że to zadziała - mruknął zadowolony, będąc jednocześnie piorunowany przez zabójczy wzrok rapera. Czyżby szykował
jakąś zemstę? Nawet jeśli, przynajmniej już nie śpi, a to
postęp, prawda?
- Ale o co ci w ogóle chodzi... - Spojrzałem na przewrócony
materac, rozrzuconą po podłodze pościel i kilka rzeczy, jakie przy
okazji zepchnął z szafki nocnej. Na samo wspomnienie tego, jak
szybko zareagował, mimowolnie uniosłem jeden kącik ust do góry.
Dostrzegłem, że najmłodszy także nie może powstrzymać uśmiechu
i szczerze, nawet nie próbował go ukryć. - Nie narzekaj.
Przynajmniej już nie śpisz i możesz sobie z nami porozmawiać.
- No właśnie. Nie śpię - podkreślił, niemalże sycząc przez
zęby. Rozejrzał się dookoła i wbił wzrok w podłogę, sekundę
później podnosząc z niej średnich rozmiarów budzik.
Podrzucił go kilkakrotnie w dłoni i uwiesił na mnie spojrzenie.
Chwilę zajęło mi zajarzenie, co miał zamiar zrobić.
Na szczęście mój refleks nie był aż taki zły i zdążyłem
schylić się wystarczająco nisko, aby uniknąć bolesnego spotkania
z przedmiotem.
Problem w tym, że Min dotkliwie uszkodził coś innego. Ledwo
ukucnąłem i usłyszałem za sobą odgłos tłuczonego szkła, przez
co jak oparzony aż podskoczyłem do góry, finalnie lądując
na tyłku obok nóg Taehyunga. Obejrzałem się na przyjaciela, a
później powędrowałem za jego zmieszanym spojrzeniem.
- Hyung... - zaczął Kim, drapiąc się w tył głowy. - Chyba
zepsułeś lustro.
Zamrugałem kilkakrotnie, nie wiedząc czy się śmiać, płakać
albo może zacząć zamiatać.
- Serio? - warknął ironicznie w odpowiedzi. - A ty, musiałeś się
schylić?
- Przepraszam cię bardzo, że nie chciałem oberwać... - prychnąłem
i wstałem, wygładzając czarny tshirt. Min wyglądał, jakby bardzo
chciał mi coś zrobić. - Tylko niczym już nie rzucaj...
- Czekajcie! - Pomiędzy nas wtrącił się Tae, rozkładając ręce
na boki, zupełnie tak, jakby nagle go olśniło. - Wiecie, co to
oznacza? - Nie widząc żadnej reakcji z naszej strony, kontynuował:
- Yoongi hyung, będziesz miał teraz pecha przez siedem lat!
Uderzyłem się otwartą dłonią w czoło.
Naprawdę? To cię teraz najbardziej martwi?
- Jesteś idiotą, Taehyung - skomentował tylko i przyłożył dłoń
do czoła. - Trzeba to schować.
- Schować? - zdziwił się najmłodszy.
- Schować. Głuchy jesteś?
I nawet nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, podszedł do
odłamków rozsypanych na podłodze, zebrał wszystkie - co do
jednego! - a na koniec schował je pod łóżko Namjoona. Potem
jakby nigdy nic się nie wydarzyło, podniósł z paneli leżący
tam od dłuższego czasu materac, umiejscowił go na łóżku i
wgrzebał się pod kołdrę.
Tak po prostu.
- Idziesz spać? - zapytał Taehyung.
- Idę.
- Nie wstaniesz, prawda?
- Nie.
Wokalista opuścił bezwiednie ramiona, dając nam do zrozumienia, że
nie takiej odpowiedzi oczekiwał. Stał przez moment z zawiedzioną
miną, zaraz podskakując w miejscu, zapewne wpadając na
najgenialniejszy możliwy pomysł i zniknął za drzwiami
łazienki, nie wracając do mnie przez dłuższą chwilę.
Obejrzałem się na Yoongiego. Ta, czego ja się w ogóle
spodziewałem? Nawet nie zwracał na nas uwagi, tylko leżał z
zamkniętymi oczami, prawdopodobnie rozkoszując się tym
krótkotrwałym spokojem.
Widząc Tae, lekko się podłamałem. Niósł w rękach
średniej wielkości wiaderko wypełnione po brzegi wodą, a ja już
nawet nie zastanawiałem się, skąd, do cholery, je tutaj
wytrzasnął.
Usunąłem się w bok i spod przymkniętych powiek patrzyłem na to,
jak rozpętuje wojnę.
Ciekawe, kiedy wróci reszta...
I ciekawe też, czy będzie miała do czego, bo jak tak dalej
pójdzie, to ta dwójka rozniesie nasz hotel.
Czym sobie na to zasłużyłem?
Jimin
- O rany, ile jeszcze będziemy tak łazić?
Hoseok był wtedy bardziej niespokojny, niż zwykle - jeśli to w
ogóle możliwe. Codziennie było go wszędzie pełno, a
jadaczka to mu się nie zamykała w ogóle, tyle tylko, że
teraz dwa razy bardziej.
- Sam chciałeś przyjść na plażę, więc nie marudź - mruknąłem
pod nosem, lekko drżąc pod wpływem chłodnych fal, które co
chwilę sięgały moich stóp. Mimo to jednak, nadal powoli i
nigdzie się nie spiesząc stąpałem do przodu, co chwila
przekładając buty z prawej ręki do lewej.
Było ładnie. Trochę za gorąco, ale nie odejmowało to uroku
miejscu, w jakim się znajdowaliśmy. Jeśli mam być szczery, po
hiszpańskich plażach spodziewałem się o wiele większych tłumów,
a tymczasem ilość osób, jakie mijaliśmy, była co najwyżej
przeciętna.
- Pójdźmy na lody - zaproponował, wyginając usta w
podkówkę. - Proszę... Chyba nie chcesz tu siedzieć do
szesnastej, co?
Na tą godzinę planowaliśmy wspólny obiad. Była trzynasta.
He.
- Piętnastej - poprawiłem go, spoglądając na zegarek. - Zanim
wrócimy minie trochę czasu.
Wymruczał coś niezrozumiałego pod nosem, odpuszczając sobie
dalszej dyskusji. Zaśmiałem się cicho i uniosłem głowę, po raz
kolejny badając wzrokiem otoczenie. Woda, w jakiej zanurzony byłem
po kostki, wydawała się być krystalicznie czysta i przez moment
zastanowiłem się nad tym, czy mógłbym zanurzyć się w niej
po sam czubek głowy.
Odrzuciłem od siebie tą zachciankę, przewidując, co mogłoby z
tego wyniknąć. Nie mogłem zapominać o bardzo istotnym fakcie,
czyli o tym, że to akurat Hobi tu ze mną jest, a nie ktoś inny.
- Sam chciałeś przecież wyjść na plażę - zagadałem po chwili
ciszy. - Nie podoba ci się?
- Podoba, ale nie sądziłem, że będzie tak gorąco - burknął. -
Poza tym, nogi mnie bolą i... - Nie zdołał dokończyć, bo zamiast
tego z jego ust wydobył się przeraźliwie głośny krzyk, a sam
chłopak momentalnie znalazł się za moimi plecami.
- Co ty wyprawiasz? - zapytałem i się roześmiałem, kiedy
zobaczyłem jego przerażony wyraz twarzy.
- Krokodyl - jęknął i wyciągnął rękę ponad moje ramię,
wskazując palcem jakiś przedmiot leżący na piasku. Spojrzałem na
niego jak na głupka, po czym ruszyłem przed siebie aby sprawdzić,
co to było. - Poczekaj! - Złapał mnie za ramię z bardzo przejętą
miną. - Możesz umrzeć!
- Oczywiście. A zaraz potem przyleci ufo i cię porwie. - Uwolniłem
się z jego uścisku i ukucnąłem obok owego „cosia”, badając
go dokładnie wzrokiem.
Szybko zorientowałem się, czym tak naprawdę to było i uderzyłem
się otwartą dłonią w czoło, posyłając mu zrezygnowane
spojrzenie.
Hoseok niepewnie się do mnie zbliżył, jednak nadal miał szeroko
otwarte oczy i lekko rozchylone usta.
- I co? Żyje?
- A widziałeś kiedyś żyjącą kłodę? - Położyłem rękę na
dużych rozmiarów drewnianym bloku i postukałem kilkakrotnie.
Prawda, nie przypominało tego, czym tak naprawdę było, ale żeby
od razu pomylić to ze zwierzęciem? - Ja czasami powątpiewam w to,
że jesteś ode mnie starszy...
- No bo z daleka to tak wyglądało! - bronił się. Widząc, że
zacząłem już od niego odchodzić, szybko do mnie podbiegł i
zrównał tempo. - Poza tym tutaj są krokodyle, nie?
- Mhm. W zoo - skwitowałem.
Przez resztę drogi się nie odzywaliśmy... Dopóki nie
dotarliśmy do pewnego miejsca. Im dłużej i dalej błąkaliśmy się
po plaży, tym mniej ludzi nas mijało, przez co nawet Hoseok z lekka
się rozchmurzył i w końcu powróciła do niego energia,
którą tryskał z samego rana.
- Ładnie tu - skomentowałem, unosząc głowę do góry.
Nie wiedziałem, jak daleko od hotelu się znajdowaliśmy, ale koniec
końców natrafiliśmy na uroczą zatokę, obwiedzioną ogromnymi,
kamiennymi klifami. Naprawdę dziwił mnie fakt, że nikogo tam nie
zastaliśmy, zważając na wczesną godzinę i sprzyjającą na
plażowe wypady pogodę.
- Noo... - przytaknął. - Przyjdźmy tutaj wieczorem.
- Nie, bo znowu będziesz mi jojczyć nad uchem, że cię nogi bolą
- powiedziałem i przerzuciłem na niego spojrzenie.
- Nieprawda - wyparł się, wydymając dolną wargę. - Proooszę...
- Okej, najwyżej zostaniesz w domu - zachichotałem, na co Hoseok
trzepnął mnie lekko w biodro.
Wyciągnąłem telefon aby sprawdzić, która jest godzina i gdybym się
nie pohamował, z moich ust uleciałaby piękna wiązanka
przekleństw.
- Coś się stało? - Jung dotknął mojego ramienia, zapewne
zauważając grymas, jaki malował mi się na twarzy.
- Tak jakby - powiedziałem i pociągnąłem go w stronę, z której
przyszliśmy. - Dochodzi szesnasta i zdałoby się trochę
przyspieszyć, bo nas zostawią.
Chłopak wydał z siebie zduszony odgłos, którego nie byłem
w stanie jednoznacznie określić i szybko za mną ruszył, nie
zadając przy tym zbędnych pytań. Czekało nas co najmniej pół
godziny drogi szybkim marszem, a górujące słońce i tłumy
ludzi, przez jakie z czasem musieliśmy przebrnąć, wcale nie
ułatwiały nam tego zadania. Zdecydowaliśmy się nawet na krótką
przebieżkę, ale po kilku minutach byliśmy zmuszeni sobie
odpuścić, kiedy Hoseok potknął się o nogi jakiegoś Hiszpana,
przed którym próbował się nieporadnie wytłumaczyć i
przeprosić. Oboje prowadzili bardzo żywą dyskusję w dwóch
różnych językach. Nieznajomy wydzierał się na niego i
gadał niesamowicie szybko, a Hobi kulił się pod wpływem jego
(zapewne) ostrych słów i palącego spojrzenia. Ja tylko
stałem obok i zwijałem się ze śmiechu.
Z czasem sytuacja zaczęła robić się bardziej niebezpieczna, więc
oboje uciekliśmy z miejsca wypadku, po drodze zanosząc się
chichotem. Będąc spóźnieni jakieś czterdzieści minut,
czym prędzej wparowaliśmy do windy i skierowaliśmy się na piętro,
następnie obierając drogę prowadzącą do naszych pokoi.
- Co tak długo?!
Nie zdążyłem nawet zareagować. Ledwo przekroczyłem próg
hotelowej sypialni, a dopadł mnie Kook, powodując, że oboje
boleśnie wylądowaliśmy na tyłkach.
- Ach, przepraszam, Jiminnie - wydukał szybko i gwałtownie podniósł
się do góry, podskakując przy tym lekko. Kiedy na jego
policzkach zagościły rumieńce, zaśmiałem się głośno. Co za
słodycz... - Gdzie byłeś? Martwiłem się o ciebie i już miałem
iść cię szukać, bo myślałem, że się zgubiłeś. Poza tym nie
odbierałeś telefonu, a jest już prawie siede...
- Przystopuj trochę - przerwałem mu, widząc szczerą troskę i
zmartwienie w spojrzeniu młodszego. Jego oczy wyglądały jak duże,
błyszczące koraliki, w których głębokiej czerni od czasu
do czasu pojawiały się dwie tańczące iskierki. - Nic mi nie jest.
I Hobiemu też, jeśli o niego pytasz - dodałem z nutką ironii i
rozbawienia, bo jeszcze chwilę temu nie wspomniał o nim żadnego
słowa, całą swoją uwagę skupiając na mojej osobie. Dziwnie
satysfakcjonował mnie ten fakt, przez co automatycznie uśmiechnąłem
się półgębkiem.
Maknae spuścił głowę, pozwalając grzywce zasłonić oczy.
Biedny, znów się zawstydził i wyglądał jak prawdziwe
dziecko, które ktoś właśnie skarcił za niewłaściwe
zachowanie. Ten widok działał na mnie w niezrozumiale pobudzający
sposób i przez moment w głowie pojawiły mi się niestosowne
myśli. Tym razem to ja spłonąłem żywą czerwienią, a jego
intensywny wzrok utkwiony w moją twarz wcale nie sprawił, że
poczułem się bardziej komfortowo.
- Coś się stało, hyung? - zapytał. Pokręciłem przecząco głową
i kiedy zorientowałem się, jak długo stoimy pod drzwiami pokoju,
pociągnąłem go za rękę do środka.
Tam czekali na nas już prawie wszyscy członkowie zespołu, nawet
Hoseok. Ciekawe, kiedy wszedł? Wydawało mi się, że był za mną,
a tu proszę, nawet mnie wyprzedził.
- Ile można na was czekać? - W głosie Namjoona była wyczuwalna
nutka zdenerwowania, jednak niezbyt się tym przejąłem. Wiedziałem,
że odpuszczą nam wszystkie grzechy, kiedy tylko dowiedzą się o
tym niezwykle czarującym miejscu, w jakie mieliśmy ich później
zabrać.
- Przepraszam, hyung - powiedziałem, licząc na to, że Hoseok
zdążył już wszystko wyjaśnić i usiadłem obok Tae, który
wpatrywał się w niego jak w obrazek. Pstryknąłem go lekko w ucho,
na co od razu odwrócił się w moją stronę, posyłając mi
zdezorientowane spojrzenie.
- Gdzie Yoongi? I Jin? - zapytałem go, przypominając sobie, że
chłopak został na ten czas z nimi. - Udało się wam go obudzić?
Kim mocno się zmieszał, a na jego twarz wkradł się dziwny grymas.
Nie byłem pewien, co to mogło wróżyć, dlatego szturchnąłem
go pośpieszająco w brzuch, przez co niemal natychmiast stanął na
równe nogi. Nie znosił, kiedy ktoś tykał go w to miejsce,
był strasznie przeczulony na tym punkcie... A ja doskonale zdawałem
sobie z tego sprawę i za każdym razem okrutnie wykorzystywałem tą
cenną informację.
- No więc?
- Umm... - zastanowił się. Okej, już mogłem być pewny tego, że
coś zmajstrowali. Przeszyłem go zniecierpliwionym spojrzeniem. -
Sprzątają. Albo nie? Przed chwilą mówili, że idą wziąć
prysznic... To znaczy, są w łazience. Tak. Chyba - palnął i
zamrugał kilkakrotnie, jakby licząc na to, że dam mu już spokój.
Wręcz przeciwnie, przysunąłem się do niego bliżej i już miałem
coś mówić, ale jako pierwszy zabrał głos. - Zejdź ze
mnie, hyung! Ja nic nie wiem, okej? Ich się pytaj, ja tylko
chciałem, żeby Yoongi wreszcie wstał, naprawdę nie planowałem
nikogo ani niczego skrzywdzić!
Skrzywdzić?
Z zamiarem opieprzenia go za to, że gada od czapy, zamiast po prostu
wyjaśnić, co się wydarzyło, otworzyłem usta, jednak w zamian
mojego głosu usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Odchyliłem głowę w
ich stronę i ujrzałem rozczochranego do granic rapera, a zaraz za
nim wesoło dreptającego Seokjina. Mogłem wręcz powiedzieć, że
był z siebie dumny.
O rany, on zwlekł się z łóżka. Podczas naszego urlopu.
Naprawdę to zrobił.
Wyraz twarzy miętowowłosego nie wyrażał większego zadowolenia.
Mhm, to było raczej coś w stylu „bez kija nie podchodź” i
wolałem się do tego zastosować.
- Hyung, coś się stało? - zwróciłem się nieco niepewnie
do najstarszego. Ten słysząc moje pytanie, od razu spoważniał.
Liczyłem na to, że jeśli Jin z nimi zostanie, to wszystko będzie
w porządku... Ale jak widać, sytuacja ich przerosła.
Spojrzałem przelotnie na resztę, która (w większości)
zaciekawiona wpatrywała się w nowo przybyłą dwójkę.
Hoseok mrużył podejrzliwie oczy, Taehyung badał strukturę
swoich dłoni, dokładnie się im przyglądając, Namjoon siedział z
lekko rozchylonymi ustami, Jungkook po prostu się w nich wpatrywał,
a ja cierpliwie czekałem. Zresztą, Yoongi chyba miał na nas,
delikatnie mówiąc, wyrąbane, ponieważ nawet się nie
przywitał i zniknął za drzwiami prowadzącymi do łazienki,
zapewne chcąc doprowadzić się do porządku.
- Okej, rozumiem - odezwał się wreszcie visual. - W takim razie,
muszę zdradzić wam jedną z najważniejszych życiowych nauk, do
jakich powinniście się stosować. - Pokiwał kilkakrotnie palcem
prawej dłoni i uśmiechnął się nazbyt słodko. Tak bardzo, że aż
się go przeraziłem. Zdecydowanie, on też potrafił być straszny. - Czego
oczy nie widziały, to was nie zaboli, a teraz idziemy na obiad, bo
umieram z głodu. Raz, raz, nie myślcie sobie, że będę na was
czekać!
***
Nasza zespołowa mama, to znaczy, Jin hyung, tego dnia postanowił
się zbuntować, twierdząc, że nie będzie gotować, ponieważ chce
spróbować tutejszych potraw. W sumie szkoda, bo jego kuchnia
zawsze była u mnie na drugim miejscu, zaraz po domowym jedzeniu, ale
skoro już zaciągnął nas do hotelowej restauracji, to dlaczego by
nie skorzystać?
Jak zwykle wynalazł coś, co zaspokoiło nasze ogromne apetyty.
Jedzonko było tutaj naprawdę pyszne, poza tym miło spędziliśmy
razem czas. Nawet Yoongi się trochę rozchmurzył i choć na chwilę
zapomniał o jego wojnie z Taetae. Ach, no tak, i udało nam się w
końcu wyciągnąć z nich, co się tam wydarzyło. No cóż...
Pocieszał mnie jedynie fakt, że to oni będą płacić za te
wszystkie szkody i mój portfel na tym nie ucierpi. Przecież
to tylko nowe lustro, materac, lampka, budzik i kilka innych,
nieznaczących przedmiotów.
- O właśnie, i co, znaleźliście coś fajnego? - rzuciłem w
stronę maknae i lidera siedzących naprzeciwko, kiedy przypomniałem
sobie, że wyszli wcześniej w poszukiwaniu pamiątek.
- No pewnie, że tak! - Jungkook od razu się ożywił.
Namjoon westchnął ciężko i przewróci oczami, zupełnie
tak, jakby im również przydarzyło się coś nieciekawego.
Posłałem mu pytające spojrzenie.
- Nachodziliśmy się tyle, że chyba wystarczy na przyszły tydzień
- wyjaśnił ze zbolałym wyrazem twarzy. Cóż, w takim razie
chyba nie ucieszy go wycieczka, jaką zaplanowaliśmy na wieczór.
- Zrobił sobie ze mnie torbę bagażową i musiałem nosić te
wszystkie rzeczy, jakie kupił. - Trącił go lekko, na
co ten niewinnie się uśmiechnął. - Poza tym, młody co chwile znikał
mi z oczu i musiałem go szukać. W pewnym momencie nie mogłem go
znaleźć, później mało co się nie rozpła...
- Starczy, Namjoonnie hyung - przerwał mu Jeon i zakrył usta
chłopaka dłonią, wyraźnie zażenowany.
Początkowo się roześmiałem, ale zaraz skarciłem najmłodszego za
to, że jest taki nieodpowiedzialny.
- Przepraszam, już będę grzeczny. - Zrobił typową dla siebie
minę zbitego pieska, wydymając dolną wargę i policzki. Oczywistym
było, że nie zrobił sobie nic z mojej uwagi, ponieważ nigdy nie
chciał mnie słuchać i potwierdziło to roześmiane spojrzenie,
jakim nas obdarzył.
- Kupiłeś mi coś, Kookie? - Tae oparł łokcie o blat stołu,
swoją głowę usadawiając na zwróconych ku górze
dłoniach. To było raczej pytanie retoryczne, ponieważ maknae
zawsze obdarzał go jakimiś drobnymi prezentami, o które -
nie ukrywam - bywałem zazdrosny.
- O właśnie! Przypomniałeś mi. Dla każdego z was coś mam -
odpowiedział, zastanawiając się przez moment. - Ale wszystko
zostało w pokoju, więc dostaniecie to później.
- Nie każ mi czekać! - zawył płaczliwie i przerwał jedzenie, zajmując miejsce obok niego. - Wiesz, że tego nie lubię.
Zrobiłeś to specjalnie, ty sadysto!
- To ty zacząłeś temat. Wolałeś, żebym cię okłamał?
- No nie, ale... - zawiesił się na chwilę, opuszczając bezwiednie
ramiona. - Powiedz chociaż, co to!
- Chyba tyle mogę zrobić. - Zachichotał, widząc, że Tae od razu
się rozpogodził. - Pamiętasz, jak ostatnio Hobi hyung niechcący
zniszczył twojego ulubionego pluszaka?
Wspomniany chłopak od razu spuścił głowę, pod wpływem morderczego wzroku Kima. To był przecież czysty przypadek, wrzucić maskotkę
do pralki.
Aż sam zmarkotniałem, na wspomnienie świętej pamięci zabawki.
Nasz Taehyungie był z nią mocno związany i ciężko mu było
później bez niej zasnąć, więc nie raz wpakowywał się nam
do łóżek, bo, jak twierdził, „nie miał się do czego
poprzytulać”.
- Oczywiście, że tak - mruknął mściwie, jakby miał już w
głowie ułożony plan zemsty. Maknae uśmiechnął się do chłopaka
znacząco, co on natychmiast zrozumiał i rzucił się na niego,
obejmując mocno. - O mój boże, Jungkook! Mówisz
serio? Te dwa miesiące, od kiedy straciłem Pana Misia, były
najgorszymi w moim życiu - wyznał, jeszcze mocniej zaciskając ręce
wokół jego klatki piersiowej. Musiało mu być niewygodnie,
ponieważ nadal siedzieliśmy przy stole i nie mieliśmy zbyt wiele
przestrzeni osobistej.
- Już nie przesadzaj - wtrącił Hoseok, zapewne czując się nieco
dotkniętym.
Jeszcze nigdy nie widziałem, aby Taehyung był bardziej wściekły,
rozkrzyczany i smutny, niż tamtego dnia. Hobi też czuł się okropnie,
podejrzewam nawet, że gorzej niż Taetae.
- Dziękuję - dodał jeszcze wokalista, wtulając twarz w jego biały
t-shirt. Czy on nie kleił się do niego trochę zbyt długo?
Stop, Park Jimin.
Znowu jesteś zazdrosny.
- A ja co dostanę? - Postanowiłem wtargnąć między nich. Jak nie
fizycznie, to słownie. Jeon uśmiechnął się złośliwie,
odsuwając nieco od nadal duszącego go przyjaciela.
- Dla ciebie nic nie ma, hyung - oznajmił perfidnie i wystawił
język w moją stronę.
Udałem smutnego, choć naprawdę poczułem niewielkie ukłucie w
klatce piersiowej, pomimo, iż wiedziałem, że nie mówił
serio.
Chyba.
Byłem przekonany, że zaraz doda coś w stylu „Żartowałem,
Jiminnie, nie zapomniałem o tobie!”, ale nic takiego nie
nastąpiło.
Auć.
- Zbieramy się już? - zamiast tego głos zabrał Jin, widząc, że
wszyscy skończyliśmy jeść. Miał dobry humor, bo wreszcie
napełnił swój wiecznie głodny brzuch.
- Lepiej już idźmy, bo przed nami długa droga - oznajmił
Hoseok i wstał. Widząc zbliżającą się do nas kelnerkę, skinął
głową, dziękując przy tym.
- O nieeeee - jęknął Namjoon. No tak, wspominał przecież, że
bolą go nogi. A to peszek.
- Komu w drogę, temu czas - skomentowałem, poprawiając swoje
włosy. Chwilę później wyszliśmy z budynku i razem z
Hoseokiem idąc na przodzie, wyznaczaliśmy kierunek całej reszcie.
- J-Hobi hyuung, jesteś zły? - usłyszałem za sobą i nim zdążyłem
się odwrócić, dobiegł do nas Tae. Jung pokręcił przecząco
głową i oboje rozpoczęli zaciętą rozmowę na temat „krokodyla”,
jakiego wcześniej napotkaliśmy, więc stwierdziłem, że lepiej
będzie się nie wtrącać i przeszedłem na tyły. Zastałem tam
wlokącego się powoli Jeongguka, który uważnie obserwował
każdego po kolei, uśmiechając się przy tym pod nosem.
- Co tam? - zagadnąłem i zrównałem z nim swoje tempo.
Popatrzył na mnie przelotnie i zaraz znów wbił spojrzenie w
przestrzeń przed sobą.
Było tak gorąco, a przecież powoli robił się wieczór.
Nie mógłbym wytrzymać na co dzień w takim miejscu, ale na
wakacje nadawało się ono idealnie.
- Idę - odparł głupio.
Ten dzieciak zaczynał mnie irytować.
- No tak, widzę - mruknąłem i podniosłem z ziemi szaro-niebieski
kamyk, podrzucając go kilkakrotnie w dłoni.
Coś nam nie wyszła ta rozmowa, huh.
Stwierdziłem, że lepiej będzie, jeśli zrezygnuję z podejmowania
się kolejnego tematu, więc całą swoją uwagę poświęciłem
niewielkiemu odłamkowi skalnemu. Tak, to zdecydowanie było mniej
przejmującym zajęciem, niż rozmowa z maknae... A przynajmniej na
ten moment.
- Hyung, ty tak serio? - Jungkook przekręcił głowę na prawo,
wychylając się nieznacznie do przodu.
Na początku nie załapałem, o co mu chodzi, więc uniosłem
pytająco brew.
- Ach, naprawdę... - westchnął i się roześmiał. - Przejąłeś
się tym, co ci powiedziałem?
Okej, trochę mnie wcięło.
- No wieesz... - przeciągnąłem i zerknąłem na chłopaka. Chyba
miał ze mnie niezły ubaw. - Nie schlebiaj sobie! Przecież
wiedziałem, że nie zapomnisz o swoim ulubionym hyungu.
- Jasne, jasne - rzucił ironicznie i odmierzył mi cios w ramię. Złapałem
się za obolałe miejsce.
Nie, obolałe to złe słowo. Poczułem się, jakby ktoś oparzył
mnie w tamtym miejscu. Ale to było fajne uczucie. Dziwnie fajne.
- Dostaniesz to później, okej? - Ściszył głos tak, abym
tylko ja mógł go usłyszeć i nieco się przysunął. - Jak będziemy sami.
Sami.
- Mhm.
Zrobiło mi się ciepło, a raczej cieplej, bo słońce i tak mocno przygrzewało. I niezręcznie też, dlatego wpadłem na
genialny pomysł, jak rozluźnić sytuację.
Zerknąłem na kamyczek, który od dłuższego czasu trzymałem
w dłoni, a potem przesunąłem spojrzenie na idących przed nami
hyungów. Niewiele myśląc, wycelowałem w tego z miętową
czupryną, trafiając idealnie w sam środek.
- Park Jimin - zaczął, nawet nie odwracając się, aby sprawdzić,
kim jest sprawca. - Park Jimin, nie żyjesz.
Już wiedziałem, co zamierza zrobić, dlatego jako pierwszy zerwałem
się do biegu.
- Znowu zaczynacie? - krzyknął za mną lider, ale nie zdołałem mu
odpowiedzieć. Yoongi także, ponieważ zbyt bardzo zaangażował się
w to, aby skopać mi tyłek.
Minęło kilka minut, a gonitwa wydawała się nie mieć końca.
Kilkakrotnie wyminęliśmy chłopaków, wpadając przy tym na
obcych ludzi. Dodatkową motywacją do biegu był palący w stopy
piasek. Nie miałem na sobie butów, a ciężko było tu ustać
chwilę dłużej, dlatego ciągle byłem w ruchu.
Do pewnego momentu.
- I co? - zawołałem w stronę Mina, kątem oka widząc, że
dosłownie siedzi mi na ogonie. - Mówiłem ci, że ze mną
nie...
W następnej chwili wyciągałem piasek i kamyki ze swoich ust.
Gdybym tylko patrzył pod nogi, nie leżałbym teraz plackiem na
środku plaży ze zgrzytającym między zębami piachem.
- Coś mówiłeś?
Yoongi stanął nade mną, przybierając apodyktyczną postawę. Musiałem zmrużyć oczy, ponieważ słońce
znajdowało się centralnie za chłopakiem i ledwo mogłem go
dostrzec, o całej reszcie już nie wspominając.
Uśmiechnął się bezczelnie, unosząc jeden kącik ust do góry.
Chyba trochę się rozpędził, a ja miałem zamiar zgasić ten jego entuzjazm.
- Patrz, hyung, wreszcie jesteś ode mnie wyższy! - zaśmiałem się,
czego natychmiast pożałowałem, kiedy jego stopa znalazła miejsce na moim
brzuchu.
- Milcz - syknął. Złapał jedną pięść w dłoń i pstryknął
palcami, przechylając głowę na lewo. Wyglądał jak psychopata. - A teraz cię skrzywdzę.
- Tylko nie w twarz - zdołałem szepnąć i zanim poczułem ciężar
jego ciała na swoim, zakryłem się rękoma.
Wyczuwam dużo siniaków. W trakcie jego bolesnego ataku na
moją osobę, zanosiłem się chichotem i urwanymi krzykami, nie
bardzo wiedząc, co się dzieje.
- Jiminnie hyung! - zawołał biegnący w naszą stronę Jungkook.
Ciągnął za sobą Taehyunga, a ja już wiedziałem, co mają zamiar
zrobić.
To się nie skończy dobrze.
Od razu skoczyli na leżącego na mnie Yoongiego, przez co poczułem
jeszcze większy ciężar. Nie zdążyłem się nawet obejrzeć, a
dołączyła do nich cała reszta, przez co powietrze zaczęło
gwałtownie ulatywać z moich płuc.
- Ludzka kanapka! - zawołał uradowany Tae, uciskany przez łokieć
Jina na swojej głowie. Mimo to uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Ludzie omijali nas szerokim łukiem, wymieniając ze sobą
porozumiewawcze spojrzenia. To przecież zupełnie normalne, widzieć,
jak grupa osób morduje swojego przyjaciela z zespołu.
Tak swoją drogą, to brakuje mi tlenu.
- Chyba żebro mi poszło - powiedziałem w pewnym momencie, czując
piekielny ucisk... Wszędzie. Ktoś się zaśmiał, a ja mimowolnie
zrobiłem to samo, pomimo tego, że jedynym, co mogłem robić w
tamtym momencie, było mruganie. Bo nawet oddychanie przychodziło
ciężko.
- Tylko jedno? - odezwał się Suga, próbując wbić rękę
jeszcze mocniej w mój brzuch. Stęknąłem, a on tylko
uśmiechnął się złowieszczo. - Szkoda.
Życie jest piękne.
Aa, przepraszam! Chciałam skończyć pisać ten rozdział już dwa tygodnie temu, ale naprawdę nie mogłam przez to przebrnąć. Za to wyszedł mi o wiele dłuższy, niż się spodziewałam, i musiałam go nieco skrócić.
Co prawda miałam wrzucić to dopiero w ciągu dnia, a nie teraz, ale doszłam do wniosku, że mogę nie znaleźć na to czasu, dlatego wyszło, jak wyszło. Jestem świadoma wielu błędów, ale to przez to, że skończyłam pisać ledwo kilka godzin temu i jeszcze większości z nich nie wyłapałam. Przepraszam. 。゚ヽ(゚´Д`)ノ゚。
Meh, myślałam, że wyjdzie choć trochę lepiej. Najfajniej pisze mi się te sprzeczki pomiędzy Jiminem a Yoongim i myślę, że ten fragment wyszedł całkiem dobrze. XD
Co tam jeszcze... Wybacz, Dougie, ale musiałam przenieść ten JiKookowy fragment do kolejnego rozdziału, ale za to tutaj jest go trochę więcej, niż miało być. Mam nadzieję, że następna część odkupi moje winy i raczej zaspokoi wasze JiKookowe serduszka. (●♡∀♡)
Ach, rozpisałam się (jak zwykle, eh).
No to ja przy okazji życzę Wam wesołych świąt, bo następnym razem zobaczymy się już po nich. *ekhem, zapraszam w ostatni dzień marca, ekhem*
Pozdrawiam, Malffu xx
jaaaa... nawet nie wiesz jak się uśmiałam <3 jestem zachwycona i nareszcie Suga górą <333 Duuuużo weny życzę <3
OdpowiedzUsuń~nie jestem dobra w pisaniu komentarzy, ale naprawdę mi się podobało~
PAMPAMPAM, PRZYBYWAM NA SKRZYDŁACH MIŁOŚCI I ZABIERAM SIĘ ZA KOMENTOWANIE TEGO ROZDZIAŁU, KTÓRY PODAROWAŁ MI EMOCJONALNY ROLLERCOASTER!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOkej, ale najpierw muszę wyrazić moją głęboką frustrację i smutek…
JAK MOGŁAŚ WSTAWIĆ TEN ROZDZIAŁ PO 3, AKURAT JAK CI ODPISAŁAM I POSZŁAM SPAĆ? No nie. ;____; Ty wiesz, jak ja się ekscytowałam i w ogóle nie mogłam się doczekać i usiedzieć w miejscu, a Ty mi tutaj wstawiasz ten rozdział, jak ledwo co udało mi się zasnąć z feelsów. Niedobra Ty. :< No dobra, wybaczam Ci, bo w końcu udało mi się przeczytać i wiesz, trochę jestem w rozsypce emocjonalnej przez ten rozdział i ten komentarz może być mega chaotyczny i nieogarnięty, tak tylko z góry uprzedzam. Przepraszam. :| W ogóle to zobaczyłam rano, że dodałaś ten rozdział, akurat przed wizytą u dentysty i aż prawie umarło mi się od zakrztuszenia herbatą (coś często mi się to zdarza przez Ciebie XDD), bo myślałam, że dodasz dopiero pod wieczór, albo po południu! No i nie zdążyłam już przeczytać przed wizytą, a jak wróciłam to się uczyłam z wosu, bo jutro mam test powtórkowy… CZY TY WIESZ, JAK BARDZO MIAŁAM OCHOTĘ RZUCIĆ KSIĄŻKI W KĄT I ZACZĄĆ CZYTAĆ?! W DUPIE Z WOSEM, W DUPIE Z MATURAMI, FUCK THIS SHIT! Dobra, ale spięłam poślady i jednak dałam radę, choć ciągle z utęsknieniem wpatrywałam się w komputerek… No i niedawno nadszedł ten moment, kiedy nauczyłam się większości i w końcu mogłam zasiąść i przeczytać te cudowne dzieło, które wyszło spod Twoich palców! Prawie się wyjebałam, kiedy biegłam do komputera, ok. ;-; Znów coś sobie zrobię z tych feelsów i skończę ze złamaną nogą, albo ręką. Namjoon Team. ♥ Dobra, patrz, już piszę od czapy, a to dopiero początek… Ale to z emocji! PŁACZĘ I ŚMIEJĘ SIĘ RÓWNOCZEŚNIE, ROZUMIESZ?!?!?!?!?!?!
*Tak, piszę ten komentarz w Wordzie. Chyba już przywykłam, rozumiesz, nie odzwyczaję się. XD*
MÓWIŁAM JUŻ, ŻE CIĘ KOCHAM? NIE?! TO MÓWIĘ TERAZ! KOCHAM CIĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ SOŁ MACZ VERY BARDZO! ♥♥♥♥
*Wykonuje dziki taniec szczęścia Hobiego -> http://38.media.tumblr.com/23b49d5fd64099d7bc74b704347b4200/tumblr_n8nflhRstY1tp940wo1_500.gif*
(Te wstawianie gifów również stało się moim uzależnieniem… Sorki? :| Nawet na blogu Ci zaspamię, mam nadzieję, że nie będziesz mi miała tego za złe, hehe…)
Moje pokłady miłości są ogromne i mam ochotę nosić Cię na rękach za ten rozdział, na który tyle się naczekałam i wiesz co? WCALE SIĘ NIE ZAWIODŁAM, WCALE! Ba, nawet nie sądziłam, że mogłabym się zawieść, bo jestem dozgonną fanką Twojego stylu pisania, którego tak bardzo zazdroszczę, cri. ;-; Okej, ale o tym wspomnę jeszcze później. Ogólnie to czytałam ten rozdział już chyba z pięć razy, czy to dziwne? Czy ja jestem dziwna? Zapewne. :<
*Rozrzuca konfetti po pokoju i PARTY HARD, BO NOWY ROZDZIAŁ FUN BOYS HUHUHUHUH -> https://49.media.tumblr.com/1ddaa38196209015cbc9f7ccd2c4c237/tumblr_nyahfa7gn71umysxjo1_500.gif*
DOBRA, NADAL PRZEŻYWAM WSZYSTKO TAK SAMO I WCIĄŻ MAM ŁZY ŚMIECHU W KĄCIKACH OCZU! Jak to możliwe, że rozbawiłaś mnie, którą generalnie mało rzeczy bawi, jakieś kilkadziesiąt razy w ciągu jednego rozdziału? JAK? GADAJ!!
Okej, ogarniam się trochę i przechodzę do komentowania. Wdech, wydech, wdech, wydech…
„Wiecie, co nie jest fajne?” -> JA WIEM, JA! Na pewno nie jest fajne, jak pewna osóbka dodaje rozdział godzinę po tym, jak kładę się spać, choć wie, że przedtem feelsowałam mocno. :< No dobra dobra, żartuję, już Ci wybaczyłam dawno, kc mocno. ♥
UsuńJuż na samym początku doprowadziłaś mnie do śmiechu tym momentem, gdy Taehyung kopał siedzenie Jina w samolocie. XD O nie, wyobraziłam to sobie. Tae to jest taki rak, widzę, że w Fun Boysach też mu przypisałaś podobny charakter, za co Cię wielbię pod niebiosa! Do niego tak to pasuje.. >-< Ogólnie to jestem pewna, że Taeś pięknie wygląda, jak się obudzi, nawet te rozczochrane włoski wyglądają idealnie, jakby właśnie taki był efekt zamierzony. Ale Jinie oczywiście jest perfekcjonistą i on musi zawsze wyglądać ideolo, tak. Ach, wszędzie wyczuję jego księżniczkowate wibracje~
„(…) kątem oka widząc, jak Taehyung stara się nie zasnąć ponownie. Zaśmiałem się pod nosem. To było całkiem urocze.” -> Okej, to mi dało Taejin-vibes. Aż się zastanowiłam, czy nie planujesz takiego pairingu, ale nope, jestem prawie pewna, że tutaj będzie Vhope. :3
„- Okej - Hoseok zabrał głos - to teraz tylko trzeba wyciągnąć z łóżka Yoongiego i będzie...” -> Jak tylko przeczytałam te zdanie wiedziałam już, jak to wszystko będzie wyglądać. XD W końcu nasz kochany Kamień jest znany ze swojego zamiłowania do spania i już zapłakałam ze śmiechu wiedząc, że będzie związana z tym jakaś śmieszna sytuacja. NO I CHWILĘ PÓŹNIEJ SIĘ PRZEKONAŁAM, ŻE MIAŁAM RACJĘ, HAHAHAHA!
Boże, Yoongi to jest nieobliczalny człek, ja nie żartuję! Notesami mu się rzucać zachciało, no ja nie wierzę! Swoją drogą- biedny Namjoon, nie dość, że w realu nie ma lekko, to jeszcze w fickach robią z niego przegrywa. :<
Chyba nie muszę mówić, że ta cała scena z budzeniem Yoongiego wywołała u mnie chory napad śmiechu, który poskutkował bolącą twarzą (i dziąsłem :|) i skurczami brzucha. Oraz bliskim spotkaniem z podłogą (moje krzesło jest niestabilne!). Ogólnie to w tej scenie najbardziej rozłożył mnie ten moment, kiedy Yoongi chwycił budzik i zaczął nim podrzucać. O nie, znów się śmieję, kiedy do tego wracam. Rili, ta jego zawadiacka poza i uśmieszek na twarzy nie chcą wyjść z mojej głowy, kiedy to sobie wyobrażam. To tak mi do niego pasuje, o nie. >-< Jak Ty potrafisz tak super odwzorować ich charaktery?! *^* By the way, jakby Jin nie uchylił się jednak przed tym rzutem, a jego cenna twarzy, by ucierpiała, to Yoongi by miał prze-je-ba-ne. Mama Jin jest straszna, jeśli w grę wchodzi twarz visuala. Uch, aż mam ciarki, jak pomyślę o wkurzonym Jinie i o jego zemście. XD
Taehyung to wygryw tego opowiadania, zdecydowanie. XD ‘Hyung, popsułeś lustro”. Płaczę. Popsułeś. Nie stłukłeś. Tae, ty raku. :’) No ale w sumie Yoongi już dostał nauczkę, bo czeka go siedem lat nieszczęścia, tak! X’D
Sposób sprzątania Yoongiego strasznie przypomina mi mój własny… W końcu schować jest najlepiej, no nie? T-T
Czemu nie opisałaś, jak Tae oblewa Yoongiego tą wodą, czemuuuuuuuuuuu?! Ja już się zanosiłam śmiechem na samą myśl, a Ty tak brzydko ucięłaś. :< No dobra, pozostawiam to swojej wyobraźni. Znów płaczę. >-<
Ogólnie to śmiechłam z Namjoona aka chodzącego słownika języka angielskiego. XD No nie, to było do przewidzenia, że będzie wykorzystywany jako tłumacz przez resztę zespołu. Kookie to taki mądry jest, sobie coveruje angielskie piosenki co chwila i udaje, że tak super umie ten język, a co do czego, to nie potrafi powiedzieć nawet najprostszych słów, phi phi. Rap Mon to powinien wziąć ich kiedyś i nauczyć chociaż podstaw, aby mogli się dogadać, bo później to o, musi robić za ich osobistego tłumacza! A tak to, nie dość, że on będzie miał lżej, to i internaszynal fans będą mu dozgonne wdzięczne, no! >-<
Okej, rozpoczęłaś tą scenę na plaży z perspektywy Jimina. Czytam, jak ChimChim zachwyca się krystalicznie czystą wodą i ogólnie wydaje się być w miarę spokojnie, toteż sądzę, że odpocznę choć chwilę od tej salwy śmiechu, którą zafundowałaś mi na poprzedniej scenie. No ale oczywiście się pomyliłam (nie to, żebym narzekała XD). HOBI, TY SAM JESTEŚ JAK TEN KROKODYL! Jeszcze ten jego pisk i krzyk, który tak bardzo dobrze znam (i hate snakeu, huh :’)).
Usuń„- A widziałeś kiedyś żyjącą kłodę?” -> Płakłam bardzo! Jimin to taki mistrz riposty widzę. XD SHIT, KOCHAM CIĘ ZA TE WSZYSTKIE POMYSŁY I ODZYWKI, ROZUMIESZ?! Wiem, wyznaję Ci miłość po raz kolejny, ale nie mogę się powstrzymać. XD Jesteś świadoma tego, że nie reaguję tak na żadne opowiadanie, jak na Twoje? No, jak masz jeszcze wątpliwości co do tego, czy dobrze piszesz, to POZWÓL MI ŻE CIĘ UŚWIADOMIĘ, ŻE TAK- PISZESZ ZAJEBIŚCIE I MASZ ZAJEBISTE POMYSŁY~!
„- Poza tym tutaj są krokodyle, nie?
- Mhm. W zoo.” -> PŁACZĘĘĘĘĘĘĘĘ, DAJ MI ODDYCHAĆ, PLZ. XD Kocham Jimina aka mistrza ciętej riposty, U-W-I-E-L-B-I-A-M!
Chciałabym być tym Hiszpanem, o którego nogi potknął się Hobi. :< Eeee, aha, wykreśl, tego nie było. Ja nie wiem co ja dzisiaj piszę, musisz mi wybaczyć. XD No ale ja na miejscu tego Hiszpana to bym udawała tylko wkurzoną i tak bym przekabaciła sprawę, że w ramach przeprosin musiałby mnie zaprosić na obiad, czy coś. Ach, tam w Hiszpanii to za grosz kreatywności nie mają, pf! A mówiłam, żeby na polskie plaże zawitali, mówiłam!
KYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, NARESZCIE JIKOOK! *-*
*Rozrzuca płatki róż po pokoju celebrując ich miłość*
Awawawawaw, to było takie kjuuuut, kiedy Jungkookie wpadł na Jimina w progu pokoju hotelowego. No aż mi cukier skoczył! Jeszcze, kiedy powiedział, że się o niego martwił i miał iść go szukać… Onieonie, to za dużo jak na moje serce, zdecydowanie! DHSDKFJHSKAFJHSKDJ! Tak, to mówi wszystko! A kiedy opisałaś, jak się tak uroczo zarumienił, to zeszłam. NIE ŻYJĘ, CZAISZ?! ZABIŁAŚ MNIE SŁODKIM KOOKIEM! *^*
„Czego oczy nie widziały, to was nie zaboli” -> Okej, Jinie, masz rację. Teraz, kiedy będę chciała zjeść ostatni kawałek ciasta, nie będę miała oporów. DZIĘKUJĘ CI, KSIĘŻNICZKO, ZA MOJE NOWE MOTTO ŻYCIOWE, yess!
Ojej, Kookie prawie się rozpłakał, bo się zgubił! Awwww, ale on jest słodziutki w tym opowiadaniu, aż mam ochotę go wyściskać i wytarmosić za jego śliczne pultynki! :3 A Jiminie taki odpowiedzialny och i ach, musiał skarcić swojego króliczka za to, że był taki nieodpowiedzialny. Gr, moje kochane OTP, luff. ♥
I znów Tae niszczy mi życie. XD Hobi taki niedobry, zniszczył Pana Misia i Tae przeszedł załamanie nerwowe. :< No nie, coś czuję, że w przyszłych rozdziałach będzie musiał odkupić swoje winy, bo najwidoczniej Tae nie wybacza tak szybko i chowa urazę, huhu! Z resztą… może zrobił to specjalnie, żeby Taeś przychodził do niego i zamiast tulać się do pluszaczka tulał się do niego? TAK, JA JUŻ GO ROZPRACOWAŁAM NA WYLOT!
„- Co tam?
- Idę” -> Ten dialog mnie zabił, dosłownie. XD Nie mogłam się ogarnąć, tak mnie to rozbawiło. Kookie przypomina mi mnie, kiedy rozmawiam z kimś, z kim wcale nie mam ochoty przebywać. :’) ALE KOOKIE, PLZ, TO JIMIN, HALO HALO, ZIEMIA DO CIASTKA?! Tak się Chimka nie traktuje, no. :<
„- Dostaniesz to później, okej? - Ściszył głos tak, abym tylko ja mógł go usłyszeć i nieco się przysunął. - Jak będziemy sami.” -> CO TO ZA EROTYCZNE PODTEKSTY JA TU WYCZUWAM, HALOOOOOO?! Kookie, opanuj się! Ach, teraz rozpoczęłam zgadywankę, co też może być tym prezentem.. Kurde, tak myślę, ale przez Kuka mam same zboczone rzeczy w głowie. XD
O WIEM, WIEM! Wiem, co Jungkook kupił Jiminowi. TO DŻEM, PRAWDA? MAM RACJĘ? XDDD
Usuń„Niewiele myśląc, wycelowałem w tego z miętową czupryną, trafiając idealnie w sam środek.” -> DLACZEGO TY MI TO ROBISZ? XD Naprawdę chcesz, żebym udusiła się ze śmiechu, co? >-< Dobra, taka śmierć będzie całkiem fajna, hehe. Ogólnie Jimin to się sam prosi o śmierć, rili. Uwielbiam sprzeczki pomiędzy Yoongim a Chimkiem i to jest mój ulubiony fragment z całego rozdziału, mogę go czytać bez końca i wciąż bawi mnie tak samo mocno. Yoongi oczywiście od razu wiedział, że to Park Jimin. XD Boże, znów się poryczałam ze śmiechu. Nasz Dziadziuś to nawet do biegania się zmobilizował przez Chimka!
„- Milcz.
- A teraz cię skrzywdzę.” -> TOTOTOTOTO to był najlepszy tekst ever! Pokazałam to nawet mojemu bratu, który przyszedł zaalarmowany moim histerycznym śmiechem i TEŻ SIĘ ZAŚMIAŁ Z TEGO! On generalnie ma beznadziejne poczucie humoru, ale to go rozbawiło, rozumiesz? Jesteś genialna!!!!
AWWWWWWWW, Kookie był taki słodki, kiedy ruszył na pomoc Jiminowi.. Szkoda tylko, że nie za bardzo mu to wyszło, no ale… chęci się liczą, no nie? XD
„- Chyba żebro mi poszło.
- Tylko jedno? - odezwał się Suga, próbując wbić rękę jeszcze mocniej w mój brzuch. Stęknąłem, a on tylko uśmiechnął się złowieszczo. - Szkoda.” -> Tak na zakończenie sprawiłaś, że prawie spadłam z tego cholernego krzesła. Muszę czytać Twoje rozdziały na ziemi, bo inaczej znów skończę poszkodowana. >-<
KŁÓTNIE YOONGIEGO I JIMINA TO ŻYCIE! CHCĘ I PRAGNĘ WIĘCEJ!!!!!!!! :3
Okej, to jest najbardziej hardcorowy komentarz, jaki napisałam ever. >-< Widzisz, to wszystko przez feelsy, które mną owładnęły! Ach, nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak świetnie odwzorowałaś charakter każdego z członków, co niewielu osobom dobrze wychodzi. Z resztą, te wszystkie śmieszne sytuacje są genialnie opisane i wymyślone i są AUTENTYCZNIE śmieszne, a nie na siłę zabawne, tak jak w wielu opowiadaniach się zdarza. Weź, wyjdź, jestem zazdrosna Twojego talentu, oddaj mi trochę. :< Albo zdradź mi swój sekret, huh?
Mam nadzieję, że masz już multum pomysłów na kolejny rozdział! Masz, prawda? ♥♥♥♥ Ja mam nadzieję. ^-^
Ach, miałam Ci nie wybaczać tego, że przeczuciłaś tę scenę z Jikookiem do kolejnego rozdziału, ale uznałam, że tym rozdziałem odkupiłaś swoje winy, więc możesz odetchnąć z ulgą, gdyż nie dosięgnie Cię moja złość. X’D
BTW MAM HEART ATTACK BO WSTAWIASZ JIKOOKA JESZCZE W MARCU! MOGĘ UMRZEĆ? MOGĘ! *-* LOVKI!!!! ♥♥
Okej, wos na mnie czeka, jeszcze trochę mi zostało, bu. :<
I tak w międzyczasie będę pewnie znów czytać ten rozdział! Ach, jak będę miała zły humor, ten rozdział będzie dla mnie lekarstwem, tak. *-*
Okej, wybacz za długość komentarza, tak wyszło, hee… nie bij. :’<
KC ZA TEN ROZDZIAŁ I ZA WSZYSTKO, PAMIĘTAJ!
Miłego wieczorku! ♥♥♥♥♥
*TA WIADOMOŚĆ MA RAKA, BOŻE, PRZEPRASZAAAAAM :|*
Teraz moj kolej.
UsuńMÓWIŁAM JUŻ, ŻE CIĘ KOCHAM? ♥
Ach, tym razem mnie z lekka wcięło, kiedy zobaczyłam długość tych komentarzy. Uwielbiam je czytać, wiesz? Mam te wcześniejsze od Ciebie powieszone nawet na szafie, tak bardzo mnie motywują, a teraz to się chyba nawet na dwóch kartkach nie zmieścisz. XDD Spokojnie, dla Ciebie zrobię jeszcze więcej miejsca, kk. ♥
No wieeesz, ja to wstawiłam wczoraj specjalnie z myślą o Tobie! Bo dzisiaj bym nie zdążyła. Następnym razem to trochę przemyślę, bo nie chcę Cię odciągać od nauki, przepraszam. XDD
Nie, nie, VHope zostaje! Tyle tylko, że będziesz musiała poczekać sobie na niego jakieś, huh... Całą serię? Przepraszam za niszczenie marzeń, nadal kc. ♥
‘Hyung, popsułeś lustro' - RYKŁAM. I PŁAKŁAM. Ja uznam, że to było celowo, wcale nie tak, że się nie zorientowałam, co nie... NARPAWDĘ SIĘ ROZPŁAKAŁAM, BORZE, ALE ZE MNIE PRZEGRYW XDDDDDD Identyfikuję się z Tae!!
JA TAK TYLKO WSPOMNĘ, ŻE SCENA Z KROKODYLEM JEST 100% AUTENTYCZNA. XD Och, tak, pamiętne czasy, kiedy to mój tata wystraszył się bardziej ode mnie... :')
Czytając ten komentarz (i wszystkie od Ciebie) śmieję się jak głupia do monitora, serio. Łechtasz moje ego i w ogóle niedługo będe miała zawyżoną samoocenę, no. >-<
O nieee, czemu mi to robisz, tam wcale nie miało być podtekstów. XDD To Ci się już od tych wszystkich linków ubzdurało, nu-nu, ja jestem bardzo grzeczna i takich rzeczy tu się po mnie (jeszcze) nie spodziewaj! ><
TAK, TO DŻEM. PŁACZĘ JESZCZE BARDZIEJ (o ile to w ogóle możliwe).
Aaa, też uwielbiam ten fragment, z którego śmiał się Twój brat (:'D). Pomysł zapodała Kamila, ja tylko wcieliłam w życie, także pokłony i wyznania miłosne w tym miejscu przekazałam jej. ♥♥ Niemniej jednak, aż sama zaczęłam się śmiać, kiedy to później przeczytałam. XD
A właśnie ja od kiedy tylko zaczęłam pisać "Fun Boys", byłam przekonana, że charaktery ich wszystkich się tak zlewają i są jednakowe. Poza tym naprawdę nie sądziłam nigdy, że moje opowiadania mogą kogoś kiedykolwiek rozbawić, po prostu tak pisałam z automatu. ;-; Poprawiłaś mi tym wszystkim mocno humor, lovki. ♥♥
Chcesz poznać mój sekret, huh?
To moja szauma, boom! A tak serio, to jestem jebnięta i momentami aż nie wiem, co pisze, trochę jakbym była na haju i wychodzi, co wychodzi. >< Tak, tak, a ja nadal czekam na pierwszy rozdział opowiadania, jakie miałaś mi wysłać!! Liczę na to, że je skończysz, bo jak nie, to Cię zamęczę.
*to z miłości*
I w ten oto sposób, moja nauka z geografii i polskiego poszła się, delikatnie mówiąc, jebać. Ale nie mogłam się powstrzymać, żeby Ci nie odpisać. <3
O nie, jak tak dalej pójdzie, to to będzie takie długie, jak te wiadomości na wattpadzie (psst, odpiszę Ci jutro, oku?♥).
Kocham mocno, dziękuję Ci za to, serio. ;-; Nic mnie tak chyba nie motywuje, jak te Twoje chaotyczne komentarze (nawet te groźby, że mnie pobijesz, są fajne). <3
Tak, jeszcze to pewnie ze trzy razy przed snem przeczytam.
DOBRANOC!
Ps. Wyłącz już tych Bangtanów i idź się ucz, co. :|
LOVKI po raz 232321. ♥♥♥♥♥
Wieeeeem, wiem, że masz mnie już pewnie dość, ale muszę Ci odpisać jeszcze na to, to silniejsze ode mnie. XDD
UsuńEj, ale jak Cię wcięło z tą długością, to nie oznacza, że muszę się ograniczać kolejnym razem, co nie? :'C Bo ja tak nie potrafię. ;-; Nie każ mi, plizka.
Omatko, naprawdę sobie wieszasz te moje rakowe komentarze? O nie, przecież ja piszę jak oszołom wtedy, sama z resztą widziałaś. XD Ale to takie miłe i urocze, aw aw aw. ♥ Chociaż jestem leniem i nie komentuję nic, co czytam, to Tobie komentarze uwielbiam pisać, czuj się zaszczycona, huhu. ♥ ♥ A może będę Ci wysyłać pocztą takie komentarze, żebyś miała gotowe i od razu mogła sobie powiesić? TO JEST MYŚL!! XDD
EJ CZEKAJ... JA MAM ROZUMIEĆ, ŻE NIE BĘDZIE TUTAJ VHOPEA? ;_____; Płakłam. :< Chyba, że coś źle zrozumiałam. >=< Wyjaśnij mi to kobito, bo nie wiem, czy mam płakać ze smutku, czy nie. XD
Wcale Cię nie wyśmiałam z tym lustrem, wcale. ♥♥♥♥ Nie no, tylko troszku, ale to tak nie chamsko, tylko z miłości. ♥ Jeśli utożsamiasz się z Tae to kocham jeszcze bardziej, bo to znaczy, że nawet nieświadomie będziesz pisała takie teksty, juhuuuu!
Wiesz, że dzisiaj czytałam ten Twój rozdział z kilkanaście razy w szkole? I tak, śmiałam się jak debil I tak, mam opinię jeszcze większego dziwaka, niż wcześniej. XD Ech, no ale to mnie bawi wciąż tak samo mocno... Boję się co będzie przy kolejnych rozdziałach, serio. >-<
EEEEE, wiesz, hehe, co do tego rozdziału, co miałam pisać, to... hehe. Nie no, tak mi średnio idzie. :| A raczej wcale... No ale w te święta mam zamiar się zmobilizować i to skończyć i wtedy Ci wyślę, oki? Nie bij tylko. :<
Bo oddam 5 razy mocniej. XDDD ♥♥
O nie, muszę robić prezentację na rosyjski po rosyjsku, ratuj. ;-; Ten język jest okropny. Mam ochotę nawet wysprzątać cały pokój, byle tego nie robić. :|
Dobra, tak ogólnie to Ci odpisałam, bo miałam taką ochotę i mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego spamu nawet na blogu. :< ♥ Jakby co to mów śmiało, to się ogarnę. XD Znaczy postaram się...
A, dobra, jeszcze jedno. Tak trochę się popłakałam, zobacz jak on na nim siedzi. :') ----> https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xlf1/t31.0-8/12795140_826785204116039_4669710781696503995_o.jpg
No wiem, linki to nie tutaj, tylko na wattpadzie, haloo, ale rozumiesz, feelsuję już dobry czas nad tą focią i nie mogę przestać. :< Podzielaj mój los! ♥♥♥
Okej, rosyjski mnie wzywa. :<
PS. Wczoraj uczyłam się cały wieczór, ha! I nie oglądałam Bangtanów, choć było ciężko. :< Zasnęłam z książką w ręce, weź. Może jak będę spała z tymi podręcznikami, to mi jakoś wiedza magicznie wchłonie? :/
Dobra, co ja piszę. >_____<
Przepraszam. XD
Okej, miłego popołudnia i nauki, jeśli jakąś masz. ♥♥♥
Miałam Ci teraz iść odpisać na wattpadzie, ale mi tak głupio ten Twój piękny komentarz zostawić bez jakiejkolwiek odpowiedzi. ;-;
UsuńNie nie nie! Spamuj mi ile wlezie, kocham Twój spam, serio. <3
Okej, to tyle w sumie. XD Resztę napiszę Ci tam, tak. Bo to wcale nie tak, że przed chwilą mi się zasnęło na jakieś trzy godziny, nieeee. .-.
Ja jeszcze nie kontaktuję, wybacz.
WAAAAAAAA, to ten, widzimy się za kilka godzin, jak ogarnę linki, materiał na matmę tak mniej-więcej i wreszcie odpowiem Ci na kilkanaście stron w wordzie.
Tak.
Nazbierało mi się jakoś tak dużo rzeczy, o jakich mam Ci powiedzieć i boję się, że znowu długość odpisu będzie prawie tak długa, jak one shot. ._.
Okej, nie przedłużam już.
KC. ♥
EJ NO NIE ZABIERAJ MI JIKOOKOWYCH LINKÓW, OKEJ? JA CI TO MIAŁAM WYSŁAĆ (CO Z TEGO, ŻE JUŻ TO WIDZIAŁAŚ).
Pfshdashd.
I tak Ci to wyślę.
><
Ojeeeju jakie to było kochane i zabawne jednocześnie :D
OdpowiedzUsuńTa pobudka Yoongiego była cudna xD Idealnie się zachowuję jak ktoś mnie próbuje w wolne dni wyrzucić z łóżka, bo przecież jak można? Trzeba odespać, a nikt inny tego nie rozumie ;; Ale Tae to mała bestia! Tak z wodą na hyunga? No ja się nie dziwie, że Suga był zły, ale zapewne umiał pływać, a Tae szybko uciekać xDDD Biedny Jin, chciał dobrze, a jednak mu się oberwało ;;
Wahahahah o nieee, Hobi i jego bojaźliwa natura xD Ten krokodyl to po prostu esencja wszystkiego ^^ Chociaż przecież takie głupie kłody często przypominają dziwne rzeczy i naprawdę można się przestraszyć! ;O
Ojej, jaki maknae jest tutaj słodziutki :3 Taka kochana, słodka kuleczka, która skradnie Jiminowi serduszko, chociaż przez tą jego zazdrość jestem pewna, że już to zrobił, ale sam zainteresowany o tym jeszcze nie wie~ Jestem ciekawa, co takiego mu słodziak kupił? Coś uroczego i zabawnego pewnie, a może nawet buziaka dostanie jak mają być sami? xDD No mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale wyjaśnisz ~
Moja ulubiona scena to jak Jim rzucił kamieniem w Sugę ♥ No cóż, miał mieć pecha to go ma, niech go Chim dalej tak meczy, tak ~
Dużo weny i czasu ~
Sen to sens mojego życia, więc ja tam się Yoongiemu nie dziwię. ;^;
UsuńTak, już wyżej wspomniałam nawet, że sytuacja z krokodylem jest 100 % true. :')
Zauważyłam ogólnie, że każdemu chyba podpasowała ta scena Suga vs ChimChim. XD Ja też ją lubię~
Bardzo dziękuję za komentarz i miłe słowa~ ♥
Jeju, przepraszam, że tak późno komentuję, wybaczysz mi? Miałam małą depresję po smutnym zakończeniu mojego ukochanego opowiadanka. Muszę teraz znaleźć sobie nowe i myślę, że Fun Boys ma dużą szansę, aby się nim stać ^_^ Jeszcze kilka rozdziałów, muszę się do niego przywiązać. Naprawdę, opowiadanie to tak idealnie trafia w moje gusta! Jest dużo humoru, postacie mają cudowne charaktery, idealnie do nich pasujące. No i jeszcze Twój zaiście zacny styl pisania. No ubóstwiam no <3 Nie mam w zwyczaju czytać i dołować się angstami, zdecydowanie wolę właśnie takie opowiadanka.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą takie cudowne, a nawet jeszcze lepsze!
Pozdrawiam,
Czytelniczka
Ale jakie późno? Nie masz za co przepraszać, to ja powinnam Ci podziękować, że zechciałaś poświęcić chwilę na przeczytanie i skomentowanie.
UsuńI własnie dlatego to zrobię: dziękuję z całego serca! Wah, nie zdajecie sobie nawet sprawy, jak bardzo motywujące są dla mnie te wszystkie komentarze od czytelników. ;3;
Będę starać się z całych sił i mam nadzieję, że nie zawiodę Cię późniejszymi rozdziałami!
Pozdrawiam. ♥
W końcu przeczytałam te 3 części tego opowiadania!
OdpowiedzUsuńZabierałam się za to naprawdę długo, nie wiem w sumie dlaczego xD
W każdym razie strasznie mi się spodobało, ta wolno rozwijająca się akcja jest świetna ^^
W sumie na razie nie potrafię wyciągnąć z tąd żadnej pary, ale chyba wyczuwam Jikooka XD
Jednak autorki opowiadań są nieprzewidywalne haha
Podoba mi się ukazanie różnych perspektyw, świetny pomysł :)
Poza tym podobają mi się ich wzajemne docinki haha cały czas się śmieję
No to pozostaje mi życzyć ci weny i napisać, że niecierpliwie czekam na kolejne części ^^
Dziękuję za komentarz!
UsuńOstatnio sama nie mam czasu na czytanie czegokolwiek (oczywiście przez szkołę), ale powoli wychodzę na prostą i będę mogła wszystko nadrobić.
A JiKooki - kto wie, kto wie. Chociaż po mnie nie trudno jest się domyślić, jakie pairingi będą w ff. XD
Jeszcze raz dziękuję! ♥